IW powszechnej wyobraźni pisarze często prowadzą rock’n’rollowy styl życia. Ja? Nie tak bardzo. Tak naprawdę mam najbardziej przyziemną rutynę dnia powszedniego na świecie. Codziennie rano około 8.25 wycieram zastygłą owsiankę z twarzy mojego dziecka i wkładam je do wózka. Następnie zakładam smycz mojemu psu (kundelkowi o imieniu Rascal) i idę z nim do przedszkola. Potem wracam do domu z pustym wózkiem i psem.
Ta niezwykle zwyczajna rutyna – a przynajmniej jej druga połowa – wydaje się być dla ludzi zagadką. Zaskakujące jest to, że nieznajomi ludzie zatrzymują mnie na ulicy i pytają, czy pusty wózek jest dla mojego psa. „Nie, to dla mojego małego dziecka, które właśnie oddałam do przedszkola” – wyjaśnię. Będą kiwać głowami, ale będą wyglądać, jakby tego nie robili całkiem uwierz mi. „Och” – mogliby powiedzieć. – Myślałam, że to dla psa.
„W uchwycie na kubek stoi filiżanka z mlekiem!” Powiedziałem pewnego razu, gdy przypadkowa kobieta zaczepiła mnie i zapytała o sytuację. „Nie daję mojemu psu mleka z… Daniel Tygrys markowy kubek! W ogóle nie daję mojemu psu mleka!” Kobieta spojrzała na mojego psa, który miał na sobie ładniejszą kurtkę niż ta znoszona przeze mnie, potem spojrzała na mnie, potem na mojego psa, po czym powiedziała: „No cóż, naprawdę pomyślałam, że to dziwne…” Niewypowiedziany podtekst? Ale z pewnością widziałem, jak to robisz.
Gdyby coś takiego zdarzyło się tylko raz, w ogóle bym o tym nie pomyślał. Ale teraz zdarzyło się to więcej razy, niż jestem w stanie zliczyć, i to doprowadza mnie do paranoi. Albo dzieje się coś dziwnego z przechodniami w Filadelfii, albo coś dzieje się ze mną. Wyraźnie wyczuwam atmosferę „pani, która wkłada psa do wózka i prawdopodobnie karmi go mlekiem z kubka niekapka”. Najwyraźniej wyglądam jak szalona psia dama.
Szczerze mówiąc, nie jest to ocena błędna. Może nie prowadzę małego Rascala w najnowocześniejszym wózku dla zwierząt, ale zabieram go wszędzie, gdzie idę. Każdej nocy ścielę mu łóżko (tzn. wygładzam stary kaszmirowy sweter, w którym śpi) i kładę na jego poduszce zatwierdzony przez dentystę enzymatyczny gryzak dla psa, jakbym była gospodynią wykonującą ścielenie łóżek w ekskluzywnym hotelu dla psów. (Pory roku Łapy?)
Ale z drugiej strony, nie tylko ja dostaję trochę więcej, jeśli chodzi o swojego zwierzaka, prawda? Rozejrzyj się wokół siebie: szaleni ludzie z psami są wszędzie. Widzę psy w supermarkecie; psy w wyszukanych strojach; menu dla psów w hotelach; uzdrowiska dla psów; opieka nad psami; butiki sprzedające lody dla psów; prywatne firmy odrzutowe dla ludzi, którzy chcą latać ze swoimi zwierzętami. I tak, widzę mnóstwo psów w wózkach.
Wraz ze spadkiem współczynnika dzietności w większości krajów na świecie i wzrostem liczby posiadaczy zwierząt domowych, ten sam rodzaj drogich akcesoriów, które są przeznaczone dla młodych rodziców, jest coraz częściej kierowany do psich mam i tatusiów. Rzeczywiście, sprzedaż wózków dla zwierząt w Korei Południowej przekroczyła sprzedaż wózków dziecięcych w ubiegłym rokuwedług Gmarket, platformy e-commerce.
Coraz trudniej jest sobie pozwolić na dzieci. Psy są drogie, ale opieka nad dziećmi w USA (i Wielkiej Brytanii) jest wygórowana. Wiem, że to nie jest nowa obserwacja, ale fakt, że Stany Zjednoczone są tak wrogo nastawione do rodziców i sprawiły, że tak trudno jest sobie pozwolić na założenie rodziny (mimo że są krajem, który w wielu stanach jest próbuje zmusić kobiety do rodzenia), nie przestaje mnie to irytować. Bardzo chciałabym mieć miot dzieci, ale jest to nieopłacalne finansowo. W tej sytuacji moja córka będzie musiała zadowolić się psim starszym bratem.
A teraz, jeśli wybaczysz, czas ugotować Rascalowi jego ekologiczną kolację z kurczakiem.
Artykuł ten ukazał się pierwotnie w Płonąca Hydra