Udo zeszłego wtorku Ryan i Endea Marrone mieszkali z dwoma małymi synami w Altadenie, Kaliforniaw malowniczym domu z dwiema sypialniami, położonym u podnóża gór San Gabriel. Za domem Ryan, producent muzyczny, stworzył mini studio nagrań, w którym ozdobił ściany obrazkami, które narysowały dla niego jego dzieci. Ich zalesiona dzielnica była zwarta: była to społeczność niezamieszkana przez ultrabogatych, w której wielu właścicieli domów mieszkało od dziesięcioleci i nadal wymieniało się prezentami świątecznymi i parapetówkami.

Teraz, tydzień później, dom Marronów i ich okolica są całe z popiołu. Jedyną rzeczą, która pozostała z ich domu, jest komin, przypalony na czarno od płomieni i dymu. Schody prowadzą na ogromną, wyrównaną przestrzeń ze zwęglonymi gruzami. Wszystko, od klocków Lego ich synów, przez szkolny projekt artystyczny, po zdjęcie z pierwszej randki Ryana i Endei, zostało całkowicie spalone.

„Nic nie zostało” – powiedział Ryan. „Jakbyśmy nigdy tam nie byli.”

Ale w ponurych dniach, odkąd pożar w Eaton przetoczył się przez ich społeczność, gdy zastanawiali się, dokąd pójść i co dalej robić, wydarzyło się coś jeszcze nieoczekiwanego. Przyjaciele i rodzina utworzyli strony GoFundMe dla rodziny Marrones, które zapełniły się darowiznami i wiadomościami z całego kraju. Łącznie na rzecz fundacji przekazało datki ponad 700 osób, w tym bliscy i nieznajomi. To był przypływ wsparcia tak przytłaczający i zaskakujący, że Ryan i Endea zasugerował inne działania mające na celu pomoc w walce z pożarami, aby życzliwi mogli je sprawdzić.

„Nie wierzę, że mogę to w ogóle powiedzieć, ale wiem, że wszystko będzie dobrze” – napisał Ryan w aktualizacji na GoFundMe.

Dom Marronów po pożarze Eaton. Zdjęcie: Amanda Ulrich/The Guardian

W tym miesiącu w hrabstwie Los Angeles szalała seria niszczycielskich pożarów jedne z najbardziej śmiercionośnych i niszczycielskich pożarów W historii Kalifornii Angelenos również gromadzili się masowo, aby pomóc ewakuowanym. Tak wiele osób zgłosiło się, aby pomóc w punktach zbiórki krwi i schroniskach, że część wolontariuszy została odrzucona. Wiele organizacji non-profit i innych organizacji nawet to zrobiło przestał przyjmować darowizny fizyczne ze względu na ogromną nadwyżkę artykułów. Lokalne pokazy i występy w stolicy rozrywki zostały przekształcone zbiórki pieniędzy na rzecz strażaków.

Wsparcie napłynęło także spoza Kalifornii. Strażacy z całych Stanów Zjednoczonych, i światprzyleciały, aby pomóc opanować płomienie. Ludzie od wybrzeża do wybrzeża, w tym gwiazdy i niektóre z największych firm w krajuprzekazali datki na fundusze pomocowe.

Chociaż w całym Los Angeles nadal istnieje potrzeba wzajemnej pomocy, fale datków i ogólne wsparcie na poziomie osobistym zmieniły spojrzenie Ryana i Endei na wszystko.

„To był najgorszy dzień na świecie” – powiedział Ryan. „A potem, kiedy (GoFundMe i wiadomości) się uruchomiło, pomyślałem: «O mój Boże, to napawa nadzieją». To uśmierzyło trochę bólu.”

Od parkingu po centrum pomocy ofiarom katastrof

Zaledwie kilka kilometrów od dawnego domu Marronów w zeszłym tygodniu miała miejsce inna zakrojona na szeroką skalę akcja niesienia pomocy ofiarom pożarów. Tysiące ludzi przybyło do ogromnego, wyskakującego centrum zbiórek zorganizowanego na parkingu lokalnego toru wyścigowego, zarówno po to, aby samodzielnie znaleźć pomoc, jak i pracować jako wolontariusze.

Jeden z organizatorów wydarzenia, Allen Gharakhani (w skrócie „Allen G”), w środowe popołudnie przeciskał się przez tłumy ludzi zgromadzonych w prowizorycznym miejscu zbiórki, wskazując każdą część miniaturowej wioski pomocy i wyjaśniając jej cel. Część książek i zabawek prowadziła do rzędu stoisk oferujących środki pierwszej pomocy, maski N-95 do walki z dymem i wszelkiego rodzaju konserwy. Uliczni sprzedawcy jedzenia serwowali bezpłatne hot dogi i miski z białkowym ryżem. W jednym rogu parkingu, jak okiem sięgnąć, ciągnęły się góry odzieży dla dzieci i dorosłych.

Wyskakujące centrum darowizn na torze wyścigowym Santa Anita Park w Arcadii w hrabstwie Los Angeles. Zdjęcie: Amanda Ulrich/The Guardian

W pobliżu wejścia na wydarzenie Gharakhani zatrzymał się, aby uściskać kobietę z tekturową tabliczką z napisem „darmowe uściski”.

„Przyjmę uścisk, madame” – powiedział jej, zalewając się łzami. „Przepraszam, ulegam emocjom. To wydarzenie jest moim dzieckiem.”

Gharakhani, który urodził się i wychował w Los Angeles około kilkanaście mil od pożaru w Eaton, powiedział, że nigdy nie widział mieszkańców miasta zebranych w taki sposób.

„Mam na myśli, że mieszkamy w Hollywood, to jasne, widziałem to w filmie na dużym ekranie” – powiedział. Ale zobaczyć to i przeżyć? To znaczy wiedziałem, że Los Angeles może dokonać wielkich rzeczy, ale nie wiedziałem, że możemy zmienić życie tak wielu ludzi.

Na co dzień Gharakhani pracuje w agencji zajmującej się domową opieką zdrowotną. Nie ma formalnego doświadczenia w planowaniu wydarzeń ani pomaganiu w przypadku katastrof; powiedział, że największym wydarzeniem, jakie koordynował wcześniej, było przyjęcie urodzinowe na 40 osób. Jednak centrum darowizn rozrosło się organicznie w mediach społecznościowych, zaczynając od zaledwie garstki sprzedawców rozdających hot dogi na stadionie Rose Bowl w pobliskiej Pasadenie i transmituj na żywo na TikToku. Tak wielu wolontariuszy przybyło z darowiznami, że musieli zmienić lokalizację, co ostatecznie skończyło się poza torem wyścigowym Santa Anita Park.

Allena Gharakhaniego i Sophii Baroz. Zdjęcie: Amanda Ulrich/The Guardian
Jimmy Medina (po lewej) i jego ojciec (po prawej) byli jednymi z pierwszych ulicznych sprzedawców żywności, którzy podawali hot dogi osobom ewakuowanym z pożarów w Rose Bowl w Pasadenie. Zdjęcie: Amanda Ulrich/The Guardian

Gharakhani i kilku innych wolontariuszy pomogli tam nabrać dynamiki i uporządkować to, co rozrosło się do półtorametrowych stosów ubrań i innych zapasów.

Inna organizatorka, Sophia Baroz, która zajmuje się zbieraniem funduszy i planowaniem wydarzeń w szpitalu badawczym dla dzieci St Jude, powiedziała, że ​​ona i przyjaciółka szukały pomocy gdzieś po pożarach, ale oboje grzecznie odmówili im schronisko dla zwierząt Pasadena Humane oraz centrum kongresowe w Pasadenie, które funkcjonuje jako schronienie w sytuacjach awaryjnych; obaj mieli już wystarczającą liczbę ochotników.

Centrum darowizn na torze wyścigowym było idealnym miejscem do wkroczenia.

„Przyjechaliśmy tutaj i pomyśleliśmy: «Wow, to niesamowite. To absolutnie niesamowite, jak wielka stała się ta sprawa” – powiedział Baroz. „Ale wraz z szybkim rozwojem zobaczyliśmy, że potrzebowali kilku dodatkowych rąk i właśnie wtedy wkroczyliśmy”.

Powiedziała, że ​​na parkingu pracowało w sumie co najmniej 1500 wolontariuszy. W tym tygodniu otrzymali tak wiele datków musieli przestać ich akceptować. W piątek de facto miejsce zbiórek ostatecznie zamknęło sklep.

„Jesteśmy tutaj w Los Angeles” – powiedział w środę Gharakhani, rozglądając się po okolicy pełnej ewakuowanych, sprzedawców food trucków i wolontariuszy. „Kiedy tu jesteś, jesteś częścią Los Angeles. Nie ma koloru, nie ma religii, nie ma polityki. Zamierzamy iść naprzód jako jedność.”

„Wszystko całkowicie się rozpadło”

Nawet przy powszechnym wsparciu zdarzały się nieuniknione trudne dni dla rodzin takich jak Marrones. Choć do tej pory wynajmowali tylko dom w Altadenie, ich plany na życie w tym miejscu nagle legły w gruzach.

„Ciągle powtarzam, że czuję się zagubiona” – powiedziała Endea. „Pobraliśmy się, modliliśmy się za te dzieci i robiliśmy wszystko, aby zapewnić im stabilne życie. I jakby wszystko w mgnieniu oka całkowicie się rozpadło.”

Dla dwóch synów Ryana i Endei, trzyletniego Caseya i pięcioletniego Matthew, przystosowanie się do życia po pożarze było szczególnie wyboistą drogą. Przedszkole Casey spłonęło, a Matthew powoli przetwarza skalę tego, co się wydarzyło.

Rodzina Marronów. Zdjęcie: dzięki uprzejmości rodziny Marrone

Matthew, zdając sobie sprawę, że jego rodzice byli zdenerwowani, najwyraźniej odłożył na bok swoje napady złości, powiedziała Endea i stale ją sprawdza.

„On po prostu powie: «Och, mamo, wszystko w porządku, wszystko w porządku». Albo zobaczysz, że będzie trochę bardziej opiekuńczy w stosunku do swojego brata” – powiedziała.

„Po prostu w ciągu kilku dni bardzo szybko dorasta” – dodał Ryan.

Przed Marronami stoi także nowa, długa lista zadań do wykonania, obejmujących znalezienie stałego miejsca do życia, podjęcie decyzji, na co wydać pieniądze, a czego nie, oraz ustalenie szczegółów dotyczących miejsca, w którym Casey pójdzie dalej do przedszkola. Przy tak rosnącej liście zadań pojawia się poczucie paraliżu decyzyjnego.

„Po prostu bardzo trudno było mi wymyślić, jak zacząć porządkować kawałki” – powiedziała Endea. „Ponieważ musisz podejmować wszystkie te trwałe decyzje, te zmieniające życie decyzje, kiedy cię po prostu nie ma”.

W następstwie katastrofy główną siłą napędową była ich szersza społeczność. Marronowie nocują u przyjaciół – pewnego ranka obudzili się, czując na progu świeże bułeczki – a Ryan stwierdził, że prawie każda osoba, z którą pracował w branży muzycznej, albo udostępniała GoFundMe, albo kontaktowała się z nimi. Endea, logopeda, otrzymała wiadomości od kolegów, których nigdy nie spotkała, a nawet od starych znajomych z gimnazjum. Dyrektor szkoły Matthew również skontaktował się z nimi, zapewniając, że Matthew nie będzie musiał nosić mundurka i że szkoła pokryje jego gorący lunch.

Dzięki tym wiadomościom i darowiznom pomysł rozpoczęcia od nowa stał się nieco bardziej możliwy.

„Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że zbudowaliśmy tę społeczność” – powiedział Ryan. „I naprawdę szkoda, że ​​potrzeba czegoś tak tragicznego i niszczycielskiego, aby zobaczyć prawdopodobnie jedną z piękniejszych rzeczy, jakie widziałem w życiu”.

Source link