Piękna dusza, która była duszą towarzystwa.
Tak wspomina ją jedna z przyjaciółek Cher Maximen, po młodej matce zmarł na skutek ran kłutych wystąpiła na Notting Hill Carnival.
Hakeem Stevens poznał Cher w 2019 roku. Założył wtedy fundację charytatywną zajmującą się muzyką, która organizowała wydarzenia dla młodych kolorowych ludzi próbujących zaistnieć w branżach kreatywnych.
Pracowała przy panelach dyskusyjnych dla organizacji charytatywnej, a jej osobowość idealnie pasowała do tej roli. „Była piękną osobą, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Była duszą towarzystwa z piękną duszą” – mówi Hakeem.
„Wniosła do zespołu mnóstwo energii, była tak pozytywna i świetnie pracowała jako członek zespołu ds. łączników talentów. Była po prostu tak pozytywna i bardzo otwarta”.
Cher pracowała w jego zespole, dopóki nie zaszła w ciążę, ale regularnie utrzymywali kontakt. Hakeem rozmawiał z nią dzień przed jej wyjazdem na karnawał.
„Jak na ironię, napisała do mnie dzień wcześniej, ponieważ miałam kilka problemów zdrowotnych, a ona skontaktowała się ze mną, ponieważ widziała, że biorę udział w sponsorowanych biegach i zajęciach, a w sobotę napisała do mnie, aby życzyć mi powodzenia i powiedzieć: „kontynuuj dobrą pracę” i „jestem z ciebie naprawdę dumna”.
O śmierci 32-latka dowiedział się w sobotę z artykułu informacyjnego przeczytanego na jego telefonie, gdy jechał metrem.
„Następnie dowiedziałem się, co wydarzyło się na karnawale na początku tego tygodnia, ale dosłownie wczoraj dowiedziałem się, że to ona.
„Nie miałam pojęcia, bo wysłałam jej wiadomość w ciągu tygodnia, a ona nie odpowiedziała. Ale nie myślałam o tym. A potem w sobotę, kiedy ta wiadomość przyszła na mój telefon, byłam po prostu załamana.
„Nawet wysłałem jej wiadomość i zapytałem, czy to prawda. Nie dostałem odpowiedzi”.
W niedzielę Cher była na dorocznym karnawale w północno-zachodnim Londynie z rodziną i przyjaciółmi, w tym ze swoją trzyletnią córką, gdy została zaatakowana tuż przed godziną 18:00.
Leczono ją w szpitalu, ale zmarła sześć dni później.
W osobnym incydencie Mussie Imentu, odnoszący sukcesy szef kuchni, który przyjechał z Dubaju do Londynu, również zmarł na skutek urazu głowy, którego doznał w długi poniedziałek w pobliżu karnawału.
Rodzina ofiary karnawału „wciąż zaginiona” dwa lata później
To ich pierwsza śmierć od 2022 r., kiedy to na imprezie zaatakowano 21-letniego muzyka i przyszłego ojca, Takayo Nembharda.
Zabierał swoją młodszą siostrę na 18. urodziny, ale tylko ona wróciła do domu.
Jego ojciec Vincent Nembhard współczuje rodzinom Mussiego i Cher. „Patrzę na tych rodziców i wiem, przez co przechodzimy.
„Będzie się wydawało, że to nierealne, ale potem uderzy ich mocno i zostanie z nimi. I to nie jest przyjemne”.
Rodzice Takayo powiedzieli Sky News, że dwa lata później „są załamani” i „wciąż zagubieni”.
„Żaden rodzic nie powinien chować dziecka. Nasze życie całkowicie się zmieniło z dnia na dzień, nasze życie po prostu wyleciało z wody” – mówi Sandra Nembhard.
„Próbujemy iść dalej, ale to trudne. Są dni, kiedy po prostu nie możemy tego zrobić.
„Po prostu myślimy… kiedy zobaczymy naszego syna i wtedy ten ból się skończy. Do tego dążymy. To brzmi naprawdę źle, ale do tego dążymy, po prostu, żeby go znowu zobaczyć”.
Pomimo kilku aresztowań w związku ze śmiercią Takayo, nikomu nie postawiono zarzutów.
„Policja nie może kontrolować karnawału”
Ten brak sprawiedliwości podsyca gniew Nembhardów spowodowany brakiem kontroli nad wydarzeniem.
Mają dość brutalnych przestępstw i proponują co najmniej wprowadzenie wykrywaczy metalu przy wejściu na imprezę, aby wykryć osoby przybywające tam z niewłaściwych powodów.
Pani Nembhard mówi, że nie robi się wystarczająco dużo, aby wydarzenie było bezpieczne dla wszystkich. „Jeśli nie znajdą sposobu, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim, to mówię, żeby to przerwać. Absolutnie”.
Policja nie może kontrolować karnawału, jest tam za dużo ludzi” – mówi pan Nembard.
„Nie możesz opiekować się wszystkimi. Kiedy masz ludzi noszących nóż w tłumie i ledwo możesz się ruszyć, masz dzieci, masz kobiety.
„Każdy może podejść do ciebie i zrobić cokolwiek, a nikt nie wie, kim on jest. Więc to nie jest bezpieczne miejsce.
„Dla mnie to nie jest bezpieczne. I mogę powiedzieć, że to nie jest bezpieczne, ponieważ straciłem tam syna”.
Pan Nembard dodaje, że wartości karnawału giną w obliczu agresywnych dążeń niektórych osób.
„Wszyscy chcemy karnawału, to w pewnym sensie nasza kultura. Chcemy go, na tym się wychowaliśmy. Ale musimy spróbować i sprawić, żeby był bezpieczny, a nie wiemy, jak to zrobić.
„Musimy spróbować i uczynić to bezpiecznym, ponieważ ludzie mogą obecnie dostać się tam z bronią, a to właśnie powoduje problem”.
Dodaje: „To nadal będzie się zdarzać. Będzie się zdarzać, jeśli nie uczynimy tego bezpiecznym”.