Levan siedzi w swoim bardzo starym samochodzie, uśmiecha się do nas przez śnieg, a jego oczy błyszczą, rozbawiony naszym dyskomfortem. Niewiele osób odwiedza ten zakątek Gruzji, a dziś wokół nas kłębi się śnieg.

Jest przenikliwie zimno, a duży bezpański pies wpatruje się w nas z lekką groźbą. Witamy w Brotsleti.

Jesteśmy zaledwie kilka kilometrów od jednej z najważniejszych granic w Europie kontynentalnej. Wzdłuż drogi znajduje się silnie ufortyfikowany punkt kontrolny, który chroni wejście do Osetii Południowej, regionu Gruzji, który został zaanektowany przez Rosję 16 lat temu.

Przez tę małą wioskę przejechały rosyjskie czołgi; rakiety wylądowały; wkroczyły wojska.

W ciągu pięciu dni jednostronnego konfliktu Rosjanie przejęli kontrolę, ustalili granice i twierdzili, że Osetia Południowa stała się nowo niepodległą republiką.

Mało kto w to wierzy, zwłaszcza że w Osetii Południowej nadal stacjonują tysiące rosyjskich żołnierzy, którzy po cichu zastraszają Gruzinów po drugiej stronie granicy.

Levan mieszka tu od 67 lat i ma zniszczoną przez pogodę twarz, która znosi ciężkie życie. Nazywa siebie chłopem i mówi mi, że jego samochód, Wołga, ma 63 lata.

Zostawił mu go ojciec i Levan używa go na co dzień. Powinno znajdować się w muzeum; zamiast tego oto on, przedzierający się przez śnieg i dziury, wciąż w jednym kawałku magnolii.

Levan, 67 lat, Gruzin, który opisuje strzały w pobliżu granicy z regionem zaanektowanym przez Rosję
Obraz:
Levan, 67 lat, Gruzin, który opisuje strzały w pobliżu granicy z regionem zaanektowanym przez Rosję

„Kiedyś było tu 25 wiosek” – mówi, machając w kierunku granicy. „Teraz ich nie ma. Pieniądze z tych 25 wiosek krążyły tutaj”.

Rozgląda się po otaczającym nas skromnym skupisku sklepów i wzrusza ramionami. „Zawsze słychać strzały. W dawnych gruzińskich wioskach odbywają się ćwiczenia wojskowe. Jest strzelnica i tam strzelają.

„Nie zdarzył się przypadek, w którym strzelali stąd aż tutaj, ale nadal odczuwasz strach”.

Podjeżdżamy do granicy i widzimy przejście graniczne. Jest to pokaźny zbiór ufortyfikowanych budynków i kamuflażu, ale gdy tylko się zbliżyliśmy, podchodzi do nas strażnik i każe zawrócić. Następnie radiowóz zaczyna nas śledzić. Nerwy są napięte w tym obszarze.

Gruzińska flaga powiewająca w mieście Gori
Obraz:
Gruzińska flaga powiewająca w mieście Gori

Tak wiele się zmieniło przez lata, jakie upłynęły od inwazji Rosji, ale teraz Gruzja znów znalazła się w stanie ciągłych zmian.

Przez długi czas kraj, w obawie przed dalszą agresją rosyjską, pchany był przez falę poparcia dla przystąpienia do UE i NATO. Sondaże wskazują, że większość Gruzinów nadal chce to kontynuować.

Ale teraz partia rządząca zrezygnowała z tego pomysłu.

Gruzińskie Marzenie zostało stworzone, a następnie sfinansowane przez multimiliardera Bidzinę Iwaniszwilego, który dorobił się w Rosji i jest, ze spektakularnie dużą przewagą, najbogatszym człowiekiem w Gruzji. Jego partia rządzi od 12 lat i uznała, że ​​zacieśnianie więzi z Zachodem nie jest już dobrym pomysłem.

Stragan w Tbilisi w Gruzji
Obraz:
Stragan w Tbilisi w Gruzji

Zamiast tego Gruzińskie Marzenie jako pierwsze wprowadziło ustawę o „zagranicznych agentach”, która wygląda niezwykle podobnie do opresyjnego ustawodawstwa wprowadzonego w Rosji. Partia wygrała następnie wybory powszechne, które zostały powszechnie skrytykowane jako sfałszowane przez międzynarodowych obserwatorów, kraje europejskie i prezydenta Gruzji. Teraz przełożyła wszystkie negocjacje w sprawie przystąpienia do UE.

„Jest oczywiste, że obecne władze Gruzji, stosowana przez nich retoryka, dokonywane przez nich wybory skłaniają się ku Rosji” – mówi Olesya Vartanyan, ekspert ds. bezpieczeństwa i konfliktów w regionie.

„Stało się to bardziej oczywiste wraz z początkiem wojny na Ukrainie, kiedy Gruzja podjęła decyzję o nie przyłączaniu się do niektórych sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję.

„Co więcej, Gruzja zrobiła wszystko, co mogła, aby zdystansować się od Zachodu i w ten sposób stanęła po stronie Rosji. Myślę, że interesy Rosji i Gruzińskiego Marzenia są zbieżne”.

Protesty stały się częstym widokiem przed gruzińskim parlamentem.

Wściekłość, szczególnie wśród bardziej liberalnych wyborców w Tbilisi, wrzała. Widzieliśmy wiele antyrosyjskich haseł wymalowanych na wielu ścianach i rozmawialiśmy z wieloma osobami, które uważały, że nowy rząd wykonuje rozkazy z Moskwy. Wszystkie partie opozycyjne zbojkotowały nowy parlament.

Protesty w Gruzji
Obraz:
Protesty w Gruzji

Są jednak inni, którzy uważają, że prowokowanie Rosji poprzez flirtowanie z bliższymi związkami z Zachodem jest głupstwem.

Ich logikę podsycały plakaty stworzone podczas wyborów przez Gruzińskie Marzenie, przedstawiające zdjęcia zniszczeń na Ukrainie wraz z sugestią, że następną może być Gruzja.

„Idziemy w stronę Europy, a Rosja grozi nam bombardowaniami; ruszamy w kierunku Rosji, a Europa grozi nam, mówiąc: «nie nakarmimy was, nie pomożemy»” – mówi Marina Bachia, która prowadzi stragan w stolica.

„Jesteśmy tylko małym narodem” – dodaje Marina. „Ktokolwiek może nam pomóc, powinien. Ale nikogo to nie obchodzi”.

Source link