Latem Simon Ammann miał na głowie budowę domu, a jesienią pochłonęły go studia. Nie mogło zatem dziwić, że na domowej skoczni w Engelbergu nie potrafił przebrnąć kwalifikacji do konkursu PŚ. Jednak już podczas mistrzostw świata w Planicy błyszczał jaśniej od wielu młodszych kolegów. Co więcej, na razie nie zamierza kończyć kariery. — Myślę, że na kolejny sezon uda mi się przygotować lepiej — mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Korespondencja z Planicy
Jeszcze jesienią Simon Ammann deklarował, że nie rozstaje się ze skokami, ale jego życie nie kręci się już wokół skoczni, a studiów ekonomicznych. Kiedy w grudniu w Engelbergu wrócił do Pucharu Świata, nie zdołał nawet przebrnąć kwalifikacji. Późniejsze zawody w Willingen czy Rasnovie mogły wlać do serca wielkiego mistrza nieco optymizmu.
Już podczas mistrzostw świata prezentował dobrą i stabilną formę. Na normalnym obiekcie zajął 28. miejsce, a na dużym był 22., ale i tak budził wielkie zainteresowanie międzynarodowych mediów. W strefie mieszanej zatrzymywał się niemal tak często, jak zawodnicy z czołówki.
— W porównaniu do tego, jak skakałem w Engelbergu, właściwie nietrudno było o poprawę. Wydaje mi się, że największy progres zrobiłem po zawodach w Rasnovie. Wcześniej miałem dobrą niedzielę w Willingen i poszedłem za ciosem. Próbowałem wykorzystać każdą okazję do poprawy pomimo wpadek w Engelbergu, na Kulm czy w sobotę w Willingen. Był to trudny czas, ale teraz łatwo o nim zapomnieć — uśmiecha się mistrz olimpijski.
Choć start w mistrzostwach świata był głównym celem Ammanna, Szwajcar nie spoczywa na laurach. Już wyczekuje turnieju Raw Air, który jest kolejnym przystankiem Pucharu Świata.
— Ostatnie występy dały mi dużo pewności siebie. Wiedziałem, że muszę włączyć tryb pomijania serii próbnych. Teraz wszystko działa dobrze, ale to był trudny krok z perspektywy mentalnej. Pewnie lepiej było przyzwyczaić się do tego przed mistrzostwami świata, żeby uniknąć stresu, ale właściwe… Może właśnie to był ostatni element układanki, którego potrzebowałem? Trudno to opisać — dodaje 41-letni skoczek.
Ammann na studiach. „Już mam zaległości”
Trwający sezon raczej nie będzie ostatnim w karierze Ammanna. Szwajcarski zawodnik przyznaje, że uprawianie sportu nie sprzyja studiowaniu, ale jednocześnie ma poczucie, że drzemią w nim jeszcze rezerwy. I co najważniejsze, skoki wciąż są dla niego wielką przyjemnością.
— Nie mam pewności co do planów na najbliższy czas. Studiowanie bywa ciężkie. Semestr dopiero się zaczął, a ja już mam zaległości (śmiech). Kiedy uprawiasz sport, zawsze trudno znaleźć dobre połączenie. Nauka jest wymagająca, a z kolei ze sportem wiążą się duże emocje. Z powodu tej adrenaliny muszę przeczytać książkę trzy razy, żeby zapamiętać, co właściwie przeczytałem. Z drugiej strony, skakanie wciąż jest bardzo ekscytujące. Myślę, że na kolejny sezon uda mi się przygotować lepiej, bo ostatniego lata miałem na głowie jeszcze budowę domu — tłumaczy.
— Czyli przygotowujesz się do swoich ósmych igrzysk — pytamy z przymrużeniem oka.
— Niezupełnie — uśmiecha się czterokrotny mistrz olimpijski.