Trójka stała się prawdopodobnie podstawą zdobywania punktów w NBA, więc pomyśleliśmy, że kilka strzałów oddamy także z centrum miasta. W tym artykule analityk fantasy koszykówki, Dan Titus, przedstawi trzy rzeczy, o których powinni wiedzieć menedżerowie fantasy. Lub podzieli się wieloma trzypunktowymi radami, analizami i nie tylko – zależy to tylko od tego, jak otwarty jest z Głębin.

Dzisiaj omówię trzy drużyny, które dokonują trzech nieprawdopodobnych rzeczy przez pierwsze półtora tygodnia sezonu NBA.

Bulls od czterech meczów prowadzą najszybszy atak w NBA, co stanowi znaczący postęp pod wodzą HC Billy’ego Donovana.

Mało prawdopodobne, że w pełni.

W zeszłym roku Bulls zajęli 28. miejsce w lidze (96,7) pod względem Pace, a za kadencji Donovana zajmowali głównie pozycję w środku stawki.

Co się zatem zmieniło?

Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl, jest brak konieczności inicjowania ataku w środku dystansu za sprawą DeMara DeRozana. Bulls zdobywali więcej posiadania piłki dzięki szybszemu podejmowaniu decyzji i szybszemu poruszaniu się piłką, w miarę wzrostu liczby podań na mecz 286,7 na mecz w zeszłym sezonie do 314,6 na mecz w tym sezonie, według zaawansowanych statystyk NBA. Chociaż odejmowanie DeRozana zazwyczaj skutkowało większą liczbą strzałów w przypadku Zacha LaVine’a, Coby’ego White’a i Nikoli Vučevicia, ich liczba strzałów jest porównywalna z zeszłym sezonem. Różnica polega na tym, że LaVine, White i spółka próbują częściej trójek – to spójny motyw, który widzieliśmy w tym sezonie w całej NBA. Bulls notują średnio 44 próby rzutów za trzy punkty na mecz, co plasuje ich w pierwszej trójce w lidze.

Z perspektywy fantasy statystyki Vučevicia i LaVine’a są lepsze niż rok temu, podczas gdy White ugruntował swoją pozycję gracza 19-4-4. Josh Giddey świetnie radzi sobie z rozgrywaniem i facylitacją, gdyż czeka go najlepszy sezon w fantasy. Obecnie zajmuje 122. miejsce pod względem wartości na mecz w formatach kategorii.

Pytanie brzmi, czy ta szybka, skupiona na 3 punktach strategia będzie trwała? Zobaczymy!

Sukces Charlotte na początku sezonu łatwo jest przypisać efektowi LaMelo Ball. Kiedy Ball jest w składzie, Hornets to zupełnie inna drużyna. Ostatni raz LaMelo Ball zagrał w ponad 50 meczach w sezonie 2021–2022, a Hornets zajęli w tym roku ósme miejsce w rankingu ofensywnym. Jednak oceniając ten sezon, poza fenomenalną grą Balla, wyróżnia się kilka obszarów – nowo odkryte zaangażowanie Hornets w ofensywne zbiórki i okazje do drugiej szansy.

Patrząc wstecz na poprzedni sezon, Knicks mieli niesamowitą zdolność do tego oczyścić szybę pomimo zajmowania najniższej dziesiątki pod względem odsetka oddanych strzałów w NBA. Te dodatkowe możliwości w ataku pomogły Knicks zakończyć rok na siódmym miejscu w rankingu ofensywnym.

Ponieważ przezbrojona jednostka ofensywna otrzymuje znaczny impuls dzięki grze klejnotów fantasy, Tre Manna i Nicka Richardsa, nie widzieliśmy jeszcze, jak może wyglądać ten atak, gdy jest w pełni zdrowy. Brandon Miller nadal leczy kontuzję biodra, Miles Bridges nie gra dobrze, a powrót Marka Williamsa po kontuzji stopy wciąż nie jest jeszcze znany.

A mimo to ten zespół znajduje się w pierwszej dziesiątce pod względem oceny ofensywnej.

Nick Richards w zasadzie przypomina Isaiaha Hartensteina z poprzedniego sezonu, notując 4,8 zbiórek w ataku na mecz. Co ciekawe, Richards i Mann zdobywają średnio najwięcej punktów drugiej szansy na mecz w lidze, odpowiednio 6,0 i 5,8.

Jeśli Hornets będą nadal pracować nad ofensywą i zapewnią zdrowie swoim głównym zawodnikom, Charlotte może być w tym sezonie jedną z najbardziej nieprawdopodobnych drużyn sprzyjających fantasy.

Jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich. Po dwóch tygodniach sezonu wydaje się, że Orlando zmieniło swoją ofensywną tożsamość z drużyny, która ledwo próbowała zdobyć trójki, na jedną z najlepszych w lidze. W zeszłym sezonie Magic zajęli 29. miejsce w NBA pod względem liczby rzutów za trzy punkty i zajęli ostatnie miejsce pod względem liczby zdobytych punktów na mecz. Nic dziwnego, że ich procent trzech punktów również znajdował się w najniższej dziesiątce w lidze. Brak rzutów za trzy punkty był rażącą słabością ich ataku.

W tym sezonie Magic starają się zdobyć szóste miejsce pod względem liczby trójek (42,6) i zajmują siódme miejsce pod względem liczby zdobytych trójek (14,8) na mecz. Orlando pozyskał Kentaviousa Caldwella-Pope’a, aby pomógł im w utrzymywaniu dystansu i rzutach za trzy punkty, ale on jeszcze nie zaczął działać, trafiając zaledwie 11% ze swoich czterech prób za trzy punkty na mecz. Najbardziej widoczne ulepszenia wprowadzili Jalen Suggs, Paolo Banchero i Franz Wagner.

Cała trójka próbuje zdobyć sześć trójek więcej na mecz i trafia je z większą częstotliwością niż w zeszłym sezonie. Obrona Orlando pozostaje ich wizytówką, ale wzrost liczby rzutów za trzy punkty zwiększy także wartość fantazji Suggsa, Banchero i Wagnera (oczywiście zakładając, że nadal będą ich powalać).

A tak na marginesie, siedmiu zawodników NBA stara się w tym sezonie zdobywać więcej niż 10 rzutów za trzy punkty na mecz. Według Statheada trzy to najwięcej, jakie widzieliśmy w epoce nowożytnej przez cały sezon.

Source link