Wiem dokładnie gdzie Pete’a Rose’atablica Hall of Fame powinna wisieć – przez ostatnie trzydzieści lat.
Można go znaleźć pośrodku potężnego skupiska w galerii tablic — umiejscowionego pomiędzy tablicami Toma Seavera i Reggiego Jacksona. Między innymi.
Do tej pory tysiące fanów baseballu gapiłoby się na to. Wciąż ich sobie wyobrażam, jak czytają tę tablicę i próbują zrozumieć, że wzięło w niej udział ponad 23 000 mężczyzn Major League Baseball — a Pete Rose dostał więcej trafień niż którykolwiek z nich.
Ale to właśnie mogło i powinno się wydarzyć w świecie typu „co by było, gdyby”, w którym Król Hitów był znany tylko z tych 4256 trafień, a nie z… cóż, z wielu innych powodów.
Przez trzydzieści lat zasmucało mnie patrzenie na to miejsce na ścianie w Cooperstown w stanie Nowy Jork i zastanawianie się, dlaczego w tej Krainie Legend zniknęła tablica Rose. A w poniedziałek ten smutek tylko się pogłębił, gdy rozeszła się wiadomość, że Rose zmarła w wieku 83 lat.
Mówiłem i pisałem wiele razy, że Pete Rose to najsmutniejsza historia o baseballu, jaką kiedykolwiek opisałem. Teraz wyjaśnię, skąd bierze się ten smutek. Podobnie jak wielu innych, którzy go znali, bierze się to z nieuniknionej myśli, że jego historia nie powinna zakończyć się w ten sposób.
Pete Rose był bardzo dobry w baseballu. Ale co więcej, świetną zabawą było obserwowanie, jak gra w baseball. Był codzienną kulą ognia wypełnioną kurzem i brudem, przejażdżkami liniowymi i wpadkami na głowę, dowcipami i cytatami, które wywoływały śmiech na głos.
W wieku 22 lat został Debiutantem Roku, w wieku 32 lat MVP i nadal liderem ligi pod względem trafień o 40. Pete Rose Show to było coś, zgadza się.
Strzelił gola w 44 meczach z rzędu. Wyprzedził Stana Musiala i ustanowił rekord wszechczasów Ligi Narodowej pod względem trafień. Wyprzedził Ty Cobba i poprowadził cały kontynent w hitach. Był chodzącym, mówiącym muzeum historii baseballu. I wiedział wszystko o wszystkim, co ktokolwiek mógł upchnąć w tym muzeum.
Był najbardziej magnetyczną postacią baseballu w moim życiu. I nie mówię tego przypadkowo. Myślałem o tym od lat. Nie mogliśmy przestać oglądać Pete’a Rose’a za każdym razem, gdy postawił stopę na boisku baseballowym. Nie mogliśmy przestać o nim rozmawiać, kiedy zszedł z boiska baseballowego.
Miał zaraźliwy uśmiech. Po wszystkich 1566 spacerach pobiegł sprintem do pierwszej bazy. Mógł włączyć swój występ w nocnym klubie i zabawiać cię, kiedy tylko się przydał. Mógłby stać się centrum baseballowego wszechświata. Był najpotężniejszą osobą w każdym pokoju, do którego kiedykolwiek wszedł.
Gdybyśmy tylko spędzili ostatnie kilka dekad na rozmowie To facet.
Ale kiedy prawda zaczęła wypływać na światło dzienne o innym świecie, w którym żyła Rose, świat już nigdy nie był taki sam. Gdyby tylko nigdy nie istniało coś takiego jak hazard. Gdyby tylko Król Hitów nie skłaniał się ku tak wielu niesmacznym postaciom z tamtego innego świata. Gdyby tylko nie zostawił tak wielu innych niepokojące zarzuty w jego następstwie, zwłaszcza w odniesieniu do traktowania przez niego kobiet. Jeśli tylko…
Gdyby tylko zrozumiał, że nie jest kuloodporny. Gdyby tylko potraktował to wszystko poważniej, gdy komisarz Bart Giamatti poprosił go o rozmowę w sprawie zarzutów dotyczących hazardu, o których dowiedziało się biuro komisarza. Gdyby tylko to była pobudka… zamiast impulsu do zawieszenia, które zdefiniowało Pete’a Rose’a na resztę jego życia.
Minęło 35 lat, odkąd siedziałem w tej sali balowej w Nowym Jorku, gdzie Giamatti ogłosił, że zakazuje „Mr. Rose” dożywotnio za grę we własnej drużynie. Nigdy nie zapomnę szmeru, który przetoczył się przez salę, gdy komisarz wypowiedział te słowa 24 sierpnia 1989 roku. Jak to się mogło stać – kariera Pete’a Rose’a zakończyła się nie na boisku, ale w sali balowej?
To wszystko wydawało się niewłaściwe – ale nie dlatego, że decyzja Giamattiego była błędna. Ponieważ człowiek, którego zawieszał, podjął tak wiele złych wyborów i tak wiele błędnych decyzji, że sam sprowadził na siebie taki los.
Tyle że okazało się, że tak nie koniec historii. W ciągu następnych 15 lat Rose miał szansę może nie na przywrócenie do pracy i pracę w baseballu, ale przynajmniej na dostanie się na kartę do głosowania do Baseball Hall of Fame. Oczywiście wiesz, jak to się skończyło.
Miał mnóstwo szans, żeby się uratować. Ale cokolwiek musiał zrobić, aby tak się stało, wydawało mu się, że zrobił odwrotnie. W kółko i w kółko.
W 2002 roku jego przyjaciele, Mike Schmidt i Joe Morgan, zaaranżowali tajne spotkanie Rose i Buda Seliga, ówczesnego komisarza ds. baseballu. Hit King musiał wiedzieć, że nigdy nie będzie miał lepszej okazji niż ta.
Selig wyjaśnił, czego oczekuje od niego baseball, jeśli liga w ogóle będzie rozważać zmianę jego kary dożywocia. Rose musiałaby zaprzestać hazardu – całego hazardu. Musiałby przestać przesiadywać w tych wszystkich kasynach i na torach wyścigowych.
I wreszcie coś takiego: będzie musiał zwołać konferencję prasową — przyznać się do swojej „zbrodni”, przyznać, że tak, postawił na baseball, przeprosić wszystkich, których zdradził i niczego nie obiecać kiedykolwiek by się to powtórzyło. Uścisnęli sobie ręce. A potem…
Rose wyszła ze spotkania i udała się bezpośrednio na spotkanie z bukmacherem w Las Vegas. Komisarz i otaczający go ludzie byli wściekli. Tego dnia los Rose został przypieczętowany na zawsze. Trudno zaprzeczyć, że była to wina kogokolwiek innego niż jego własnej.
Od tego czasu dokładnie wiedziałem, jak zakończy się ta saga. Od tamtej pory wiedziałem, że dzień wprowadzenia Pete’a Rose’a w Cooperstown nigdy nie nadejdzie. Od tamtej pory wiedziałem, że zawsze będzie w galerii takie miejsce, w którym jego tablica nigdy nie zawiśnie. Od tamtej pory wiedziałem, że napiszę tę rubrykę w dniu jego śmierci.
Ale świadomość, że to nadchodzi, nie czyni tego mniej smutnym.
Czy czujesz ten smutek, a jednocześnie rozumiesz, że nikt nie był bardziej odpowiedzialny za to, jak to się skończyło, niż sama Rose? Wierzę, że możesz. Dlaczego obie rzeczy nie mogą być prawdą? Myślę, że jest możliwe – a nawet rozsądne – posiadanie dwóch zestawów wspomnień Pete’a Rose’a.
Hity, zgiełk, rekordy, niezatarte chwile, śmiech i zabawa płynąca z oglądania Hit Kinga grającego w baseball – nie zakazuję tego dożywotnio. Będę o nich myśleć wiecznie i uśmiechać się.
Ale jaki obrót przybrała reszta jego życia – dlaczego nie miałabym patrzeć na to ze smutkiem? Myślę o tym, co powinno być, i żałuję, że wiele rzeczy nie zrobił inaczej.
Dziwnie jest teraz myśleć, że został zawieszony „dożywotnio” przez Giamattiego. A teraz, gdy „dożywotnia” część jego zawieszenia już nie obowiązuje, czy oznacza to, że pewnego dnia liga może otworzyć drzwi, aby zapewnić Pete’owi Rose’owi miejsce w Hali?
Dlaczego nie? Nigdy nie miało dla mnie sensu, że Hall of Fame nie znajdzie jakiegoś sposobu na uhonorowanie człowieka, który zdobył więcej trafień niż ktokolwiek, kto kiedykolwiek stał na stanowisku pałkarza.
Dlaczego nie można świętować wszystkich hitów, jednocześnie szczerze przyznając się do drugiej strony historii? Dlaczego jego tablica nie może spełniać obu funkcji? To właśnie bym zrobił, gdybym był „Carem z Tabliczki”.
Ale ty wiesz i ja wiem, że tak się nie stanie. Spotkałem wielu pisarzy, którzy uważają, że Rose odsiedział już swoje, więc gdyby kiedykolwiek pojawił się w naszej karcie do głosowania, głosowaliby na Pete’a Rose’a, Króla Hitów, nawet gdyby mieli problemy z Pete’em Rose’em, Królem Zakładów. Ale nawet myślenie o tym jest stratą czasu. Jest większa szansa, że Taylor Swift pojawi się na naszej karcie do głosowania, niż Rose kiedykolwiek pojawi się na karcie do głosowania pisarzy.
A nawet gdyby Rob Manfred lub jakiś przyszły komisarz kiedykolwiek zmienił zdanie, jaka wersja jakiejkolwiek komisji weteranów kiedykolwiek go wybrała? Barry Bonds i Roger Clemens dowiedzieli się o tym dwa lata temu ich drzwi są nadal zamknięte. Dlaczego więc mielibyśmy sądzić, że Rose byłaby inna?
A teraz, kiedy go nie ma, to i tak nigdy nie będzie miało tego samego znaczenia. Zawsze zastanawiałem się, jak wyglądałby dzień wprowadzenia Pete’a Rose’a. prawda? Ilu fanów baseballu rozeszłoby się po wzgórzach Cooperstown, żeby to usłyszeć To przemówienie?
Co by powiedział tamtego dnia? Co powiedzieliby o nim inni członkowie Galerii Sław? Ilu z nich znalazłoby coś innego do zrobienia w ten weekend? Byłby to dzień wprowadzający inny niż wszystkie – taki, o którym rozmawialibyśmy od dziesięcioleci.
Podobnie jak sam Hit King.
Minie trochę czasu, zanim to dotrze do mnie. Tak długo, jak zajmuję się baseballem, zawsze był Peter Edward Rose, dzięki któremu nasze życie było o wiele bardziej interesujące. Był tam zawsze, gdy potrzebowaliśmy tematu felietonu w leniwy dzień. I każdy, kto go znał, miał historię do opowiedzenia.
Teraz jedno wiem na pewno. Nigdy nie zapomnę życia i czasów Pete’a Rose’a, ale szczególnie wtedy, gdy przechadzam się korytarzami Cooperstown i patrzę na miejsce, w którym powinna wisieć jego tablica.
Wymagana lektura
(Górne zdjęcie Pete’a Rose’a w 1984 r.: George Gojkovich / Getty Images)