Minęło ponad siedem lat, odkąd katastrofalny pożar Grenfell Tower spowodował śmierć 72 osób w zachodnim Londynie. W tym czasie widzieliśmy, jak różne organizacje bezwstydnie bawiły się gorącym ziemniakiem w kwestii odpowiedzialności – unikając oskarżeń o wykroczenia i przerzucając odpowiedzialność na każdego, kto był w zasięgu plucia. W końcu, po dwóch rządach, pięciu premierach, pandemii, globalnej recesji i gigantycznym dochodzeniu w sprawie tragedii, raport został opublikowany. I jak podejrzewano, jego rewelacje są szokujące.

Przewodniczący komisji śledczej, Sir Martin Moore-Bick, obwinił wszystko, od „systematycznej nieuczciwości” firm budowlanych, które wyprodukowały łatwopalną okładzinę, po ministrów rządu, urzędników i regulatorów, którzy stawiali „interesy komercyjne” ponad bezpieczeństwo budynku. Co gorsza, potwierdzono, że uzasadnione obawy mieszkańców Grenfell były wielokrotnie ignorowane – nawet po latach sygnalizowania nieprawidłowości.

Bardziej obciążające nie może być. I głowy muszą polecieć.

Jednakże te ustalenia rodzą kilka pytań. Po pierwsze, dlaczego dojście do tak oczywistego wniosku zajęło siedem lat i setki milionów funtów od podatników? Od samego początku wiele ustaleń Sir Martina było krystalicznie czystych.

Rzeczywiście, tragedia nosiła wszystkie znamiona podobnego pożaru sprzed ośmiu lat: pożaru Lakanal House w Camberwell w 2009 r. Podobnie jak w przypadku Grenfell, pożar ten pochłonął wiele istnień ludzkich. On również został spowodowany przez wadliwe urządzenie elektryczne i pogłębiony przez łatwopalną okładzinę zewnętrzną. I podobnie jak w przypadku Grenfell, zlecono publiczne dochodzenie.

Co się stało później? Zgadliście – nic. Nie w ostatniej kolejności dlatego, że nie było prawnego obowiązku, aby to zrobić.

Nic więc dziwnego, że zalecenia zawarte w Raporcie o Zapobieganiu Przyszłym Zgonom zostały zignorowane przez urzędników, lokalnych polityków i firmy budowlane – wszyscy grali na zwłokę, aż do kolejnego incydentu, który stał się zbyt duży, by go zignorować, co doprowadziło do tragedii w Grenfell Tower.

A w wielu aspektach jest to opowieść o katastrofach, jakie dotknęły Wielką Brytanię.

Zdarza się coś tragicznego, giną ludzie, rząd dnia dobrze mówi i przeznacza miliony funtów na dochodzenie. Następnie po latach debat i kosztownych honorariach prawniczych, publikowany jest druzgocący raport, w którym niewiele się zmienia. A od czasu ustawy Inquiries Act z 2005 r. nic nie musi się zmieniać.

Czy zatem dziwi fakt, że od 1990 r. parlament nie zbadał nawet 10 proc. wszystkich ważnych publicznych dochodzeń? Można się zastanawiać, po co w ogóle się tym przejmujemy. Jedynymi osobami, które zdają się na tym korzystać, są oficjalni eksperci i prawnicy, którzy mogą nabijać sobie kieszenie i grozić palcami.

Zawsze popierałem dochodzenia publiczne. W końcu zawsze musimy starać się uczyć na błędach i działać lepiej. Ale jaki jest sens, jeśli rząd nie musi podejmować żadnych działań? Po co tracić tyle czasu (i pieniędzy), jeśli ministrowie mogą po prostu odłożyć na półkę sugestie, które są zbyt kłopotliwe?

Wbrew nauce z przeszłości i niepowtarzaniu błędów, jasne jest, że dochodzenia publiczne nie mają już na celu napędzania zmian. Po prostu generują szokujące nagłówki, aby pokazać niekompetencję poprzednich rządów. Ale to już nie wystarczy.

Sir Martin powiedział, że zalecenia publicznych dochodzeń muszą mieć większą wagę.

Biorąc pod uwagę plany Partii Pracy dotyczące turbodoładowania budownictwa mieszkaniowego w całym kraju, ten najnowszy raport jest teraz ważniejszy niż kiedykolwiek. Czy obecny rząd będzie na tyle odważny, aby znaleźć właściwą równowagę między bezpieczeństwem branży a nieobciążaniem budowniczych?

Weźmy na przykład kwestię schodów w budynkach wysokościowych.

Wielu polityków twierdzi, że budynki mieszkalne o wysokości ponad 30 metrów muszą być zaprojektowane z dwiema klatkami schodowymi. Chief Fire Officers Association twierdzi, że zasada dwóch klatek schodowych powinna mieć zastosowanie do budynków o wysokości 18 metrów. Jednak Royal Institute for British Architects Expert Advisory Group on Fire Safety zauważyła w 2018 r., że powinno to być 11 metrów. Więc kto ma rację? A co z mniej omawianym problemem architektury i upiększania przestrzeni publicznej? Podobnie jak król, nie chcę widzieć naszych miasteczek i miasteczek ozdobionych brzydkimi, pozbawionymi duszy (i, jak odkryliśmy, niebezpiecznymi) praktycznymi pudełkami na buty, które służą jedynie do podtrzymywania statystyk budowy domów. Czy zostaną podjęte działania, aby nasze miasta sprawiały wrażenie zintegrowanych społeczności, zamiast mieć niepochlebne budynki wyrastające jak chwasty?

Oto rodzaje decyzji Angela Rayner musi podjąć – ale czy będzie miała odwagę podjąć właściwe decyzje i znaleźć równowagę?

Można by pomyśleć, że zamiłowanie Partii Pracy do quango i przekazywania władzy nieobieralnym instytucjom zwiększa prawdopodobieństwo, że podejmą działania zgodnie z zaleceniami dochodzeniowymi. Rzeczywiście, ale tylko czas pokaże. Ostatecznie hańbimy pamięć ofiar, zlecając te kosztowne, bezzębne dochodzenia publiczne, które nie przynoszą żadnych zmian. Czas zacząć traktować je z powagą, na jaką zasługują.

Source link