Para emerytów twierdzi, że wydała wszystkie oszczędności życia na batalię prawną z byłym sąsiadem o ogrodzenie wystawione na ich wspólnym podjeździe.
Graham i Katherine Bateson twierdzą, że wydali 45 tys. funtów na opłaty prawnicze, odkąd ich zmarła sąsiadka Wendy Leedham postawiła płot wzdłuż ich domu.
Para postanowiła skorzystać z drogi prawnej, aby doprowadzić do usunięcia ogrodzenia, które po postawieniu w 2019 r. utrudniało wjazd na posesję.
Państwo Batesonowie argumentowali, że kiedy w 1987 roku kupili dom z dwiema sypialniami za 29 500 funtów, powiedziano im, że dzieli on podjazd z ich sąsiadem.
Powiedzieli, że powiedziano im, że między obiema nieruchomościami jest wyznaczona niewyraźna granica, na której nie wolno budować.
Jednak ich sąsiadka zasięgnęła porady prawnej i stwierdziła, że może postawić ogrodzenie między nieruchomościami w Snettisham w hrabstwie Norfolk.
Pani Bateson, 73 lata, powiedziała: „Mieszkaliśmy tu przez 32 lata i nie mieliśmy żadnych problemów z poprzednimi sąsiadami, wszyscy zgadzali się, że to wspólny samochód.
„Kupiliśmy go jako dysk współdzielony, tak nam to wytłumaczono i tak nam sprzedano.
„Nie rozumiem, jak można przeprowadzić wszystkie kontrole zgodnie z prawem, a 30 lat później wszystko wraca i daje ci po tyłku.
„To, że wszystkie oszczędności twojego życia zostały ci zabrane w ten sposób, kiedy wiedziałeś, że miałeś rację od samego początku”.
Postępowanie sądowe ciągnęło się przez trzy lata, aż do listopada 2021 r., kiedy to sprawa trafiła na rozprawę mediacyjną.
Podczas rozprawy orzeczono, że należy sporządzić nowy akt notarialny, w którym granica między obiema nieruchomościami będzie przebiegać wzdłuż ogrodzenia, co oznacza, że może ono pozostać.
Wendy Leedham nie dożyła wyniku. Zmarła kilka miesięcy przed rozprawą w maju 2021 r. w wieku 74 lat.
Dawny dom pani Leedham, składający się z trzech sypialni, jest teraz wystawiony na sprzedaż za 375 000 funtów przez agencję nieruchomości Sowerbys.
Dwunastostronicowa broszura Sowerbysa nie wspomina ani o ogrodzeniu, ani sporze granicznym, a Batesonowie obawiają się, że nowy właściciel mógłby je wymienić.
Pani Bateson, emerytowana kierowniczka fabryki, powiedziała: „Wciąż żyjemy w strachu, że postawią kolejny płot, chociaż w ogóle nie powinno go tam być”.
Batesonowie twierdzą, że fakt wspólnego podjazdu i otwartej granicy został później potwierdzony w raporcie geodety po rozprawie mediacyjnej.
Emerytowany myjnik okien, 75-letni pan Bateson, wziął prawo w swoje ręce we wrześniu 2022 r.
Powiedział: „Zburzyłem ogrodzenie i zostałem aresztowany za zniszczenie mienia.
„Trzymali mnie zamkniętą przez 12 godzin w niedzielę i nie dawali mi nic do jedzenia aż do północy”.
W grudniu ubiegłego roku zarzuty wycofano, ponieważ Prokuratura Generalna uznała, że wszczęcie postępowania nie leży w interesie publicznym.
Pan Bateson stwierdził, że para nie była już w stanie kontynuować walki prawnej, ponieważ nie było jej na nią stać, gdyż wydała już 45 000 funtów.
Powiedział: „Oszczędzaliśmy i ciężko pracowaliśmy. Teraz wszystko przepadło”.
Obie strony pokryły własne koszty prawne.
Ogrodzenie nie zostało odbudowane, a Urząd Rejestru Gruntów odrzucił poprawioną wersję aktu, ponieważ nie był zadowolony ze sposobu, w jaki poświadczono podpisy rodziny Batesonów.