Debaty prezydenckie mają znaczenie w amerykańskiej polityce. A ta, która odbędzie się we wtorek wieczorem między Donaldem Trumpem a Kamalą Harris – ich jedyne obecnie zaplanowane starcie – może mieć większe znaczenie niż większość.
Słaby występ Joe Bidena w pierwszej debacie prezydenckiej pod koniec czerwca wywołał burzę presji w Partii Demokratycznej, która ostatecznie zmusiła go do zaniechania kampanii reelekcyjnej.
Mimo że Kamala Harris jest wiceprezydentem od ponad trzech lat i kandydatką na prezydenta od siedmiu tygodni, dla wielu Amerykanów wciąż pozostaje stosunkowo nieznana. W niedawnym badaniu New York Times 28% prawdopodobnych wyborców w listopadzie stwierdziło, że muszą dowiedzieć się więcej o Kalifornijce.
Sondaż ten pokazał, że wyścig jest statystycznie remisowy – co wykazały również najnowsze sondaże, zarówno w skali kraju, jak i w kluczowych stanach, w których toczy się walka. Kampania prezydencka w 2024 r. była pełna historycznych zawirowań, ale amerykański elektorat jest nadal ostro – i wąsko – podzielony.
Podkreśla to wagę wtorkowej debaty, w której nawet niewielkie zmiany nastrojów elektoratu mogą zadecydować o zwycięstwie lub porażce kandydatów.
Dla pani Harris starcie w Filadelfii stanowi okazję do przedstawienia szczegółów przed publicznością liczącą dziesiątki milionów osób – choć będzie musiała to zrobić pod ostrzałem retorycznym ze strony swojego republikańskiego przeciwnika.
Ta okazja nie jest jednak pozbawiona ryzyka, ponieważ pani Harris mogłaby zdefiniować siebie – i swoje stanowiska – w sposób, który zaszkodzi jej perspektywom wyborczym. W przeszłości miała problemy z odpowiadaniem na konkretne pytania pod presją, a jej niechęć do udzielania wywiadów mediom w pierwszych tygodniach kampanii pozbawiła ją możliwości doskonalenia swoich umiejętności językowych.
Choć próbowała przedstawiać się jako kandydatka zmian w tych wyborach, moderatorzy – i były prezydent – prawdopodobnie będą naciskać na nią, aby broniła osiągnięć administracji Bidena, szczególnie w obszarach, w których sondaże wskazują na słabość Demokratów, takich jak bezpieczeństwo granic i inflacja.
Będzie musiała również wyjaśnić, dlaczego wyrzekła się niektórych bardziej liberalnych zasad, które przyjęła podczas nieudanej kampanii o nominację Demokratów na prezydenta w 2020 r. Niedawno wycofała się ze swoich stanowisk w sprawie zakazu szczelinowania, dekryminalizacji przekraczania granic i nacjonalizacji ubezpieczeń zdrowotnych, między innymi.
Wyjaśniła, że zmiany te wprowadzono, aby odzwierciedlić nowe okoliczności – jednak niektórzy wyborcy mogą je uznać za posunięcia wynikające z politycznej doraźności.
Dla Trumpa debata stanowi okazję do odzyskania inicjatywy w tej kampanii po miesiącu, w którym Demokraci – z nowym kandydatem i pełną energii konwencją – zdominowali nagłówki polityczne. Ma on historię rozkwitu w świetle reflektorów i ustalania warunków politycznych rozmów, które wyprowadzają jego oponentów z równowagi, a jego kwestie – zwłaszcza dotyczące imigracji i handlu, gdzie jego stanowiska cieszą się szerokim poparciem społecznym – na pierwszy plan dyskusji politycznej.
Były prezydent ma jednak swoje własne potencjalne pułapki we wtorek. Jego nierówne występy podczas czerwcowej debaty z panem Bidenem nie wzbudziły większego zainteresowania ze względu na czasami katastrofalne błędy słowne jego przeciwnika. Pani Harris z pewnością zaprezentuje bardziej zwinnego przeciwnika, a jego odpowiedzi będą musiały być ostrzejsze.
Podczas nowojorskiego forum ekonomicznego w zeszłym tygodniu nie był w stanie przedstawić jasnego wyjaśnienia swojej polityki opieki nad dziećmi. Takie werbalne krętactwo podczas debaty dostarczy demokratom bogactwa materiału na kampanię.
Trump musi również ostrożnie stąpać po ziemi, spierając się z wiceprezydentem – zaledwie drugą kobietą nominowaną na prezydenta i pierwszą czarnoskórą. Jeśli zostanie odebrany jako dominujący lub poniżający, może jeszcze bardziej zaszkodzić swojemu i tak słabemu poparciu wśród wyborczyń.
Obie kandydatki wykorzystały wyraźnie różne sposoby przygotowania się do wydarzenia we wtorek wieczorem. Wiceprezydent – i była prokurator – przebywała w Pittsburghu, kilka godzin jazdy na wschód od Filadelfii, gdzie prowadziła pozorowane debaty i omawiała swoje propozycje polityczne. Ruch ten pozwolił jej również na kampanię i skorzystanie z lokalnego przekazu medialnego w największym i najważniejszym stanie, w którym toczy się walka, Pensylwanii.
Trump – który brał udział w debatach prezydenckich w każdym z trzech ostatnich wyborów – odbył więcej nieformalnych sesji, w tym przegląd swoich stanowisk w kluczowych kwestiach. W zeszłym tygodniu wziął udział w forum miejskim organizowanym przez konserwatywną stację kablową Fox News.
Wtorek zapowiada się zatem jako kontrast stylów i poglądów politycznych.
Chociaż dzień wyborów nadejdzie dopiero w listopadzie, w niektórych kluczowych stanach, w tym w kluczowej Pensylwanii, głosowanie przedterminowe ma się rozpocząć już w tym miesiącu.
Choć debata ta może pomóc ustalić klimat polityczny na ostatnie dwa miesiące wyścigu prezydenckiego w 2024 r., będzie to również ostatnia szansa dla obu kandydatów na dotarcie do wyborców w stanach, w których każdy głos ma znaczenie.
Korespondent z Ameryki Północnej Anthony Zurcher w swoim cotygodniowym biuletynie US Election Unspun wyjaśnia wyścig o Biały Dom. Czytelnicy w Wielkiej Brytanii mogą zapisz się tutajOsoby spoza Wielkiej Brytanii mogą zapisz się tutaj.