Kiedy w Parlamencie rozpoczęła się debata wiceprezydenta, zapanowało dziwne uczucie CBS Studia informacyjne we wtorek wieczorem nasiliły się dopiero po 90 minutach szczegółowej dyskusji politycznej: czy Stanom Zjednoczonym groziło odzyskanie rozsądku?
Po tygodniach i miesiącach ataków dystopijnym przywołaniem przez Donalda Trumpa kraju na skraju samozagłady, wzmocnionym przez groźne ostrzeżenia Joe Bidena i Kamali Harris przed demokracją w niebezpieczeństwie, pojawiło się coś zupełnie innego. Obaj kandydaci na wiceprezydentów opowiadali się za najbardziej zagrożonym gatunkiem polityki amerykańskiej: porozumieniem.
„Tim, właściwie myślę, że się z tobą zgadzam” – powiedział JD Vance, kandydat na kandydata Trumpa, zwracając się do swojego przeciwnego numeru Tima Walza podczas dyskusji na temat imigracji.
„Zgadzam się z nim w większości z tego, co powiedział senator” – powiedział Walz, gubernator Minnesoty i kandydat Demokratów, który zajął się polityką handlową.
To oczywiście nie była prawda. Obaj mężczyźni nie byli bliżej porozumienia niż ich szefowie, którzy podczas debaty prezydenckiej w zeszłym miesiącu pokazali, że różnią się od siebie.
Ale we wtorek wyglądało to tak, jakby studio CBS News w środkowym Manhattanie zostało przeniesione z powrotem do czasów przedlapsarskich – a przynajmniej przed Magą. Do epoki, w której politycy potrafili być cywilni i aby dobrze sobie radzić, nie trzeba było potępiać przeciwnika jako wroga ludu.
Dla Vance’a metamorfoza była szczególnie uderzająca. W końcu jest współpracownikiem architekta „amerykańskiej rzezi”.
Ze swojej strony senator z Ohio szerzył złośliwe nieprawdy na temat legalnie zamieszkujących haitańskich imigrantów w Springfield w stanie Ohio, zjadających ludzkie koty i psy. Nie wspominając już o tym, że jest facetem z „bezdzietnymi kobietami-kotami”.
Na ekranie pojawił się nierozpoznawalny Vance Nowy Jork scena. Ten z szacunkiem słuchał swojego partnera w dyskusji, wypowiadał się całymi i przeważnie wyważonymi zdaniami, a nawet przyznał się do własnej omylności – trzech cech, które były prezydent rzadko naśladuje.
Być może Vance miał powód, aby zaprezentować się inaczej niż Trump. Mając 40 lat, Trump ma 78 lat i musi myśleć o przyszłości – o swojej własnej przyszłości.
Ale jego uprzejma postawa była także sztuczna. Jeśli chodzi o treść jego słów, republikański kandydat na wiceprezydenta był równie oszczędny w prawdzie, jak jego nadzorca.
Prawdę mówiąc, kłamał bez reszty. Po prostu zrobił to jedwabistym językiem.
Mówił o wiceprezydentu, który przewodniczy „otwartej granicy” z Meksykiem, kiedy liczba osób przekraczających granicę jest w rzeczywistości najniższa od czterech lat. Twierdził, że nie popiera ogólnokrajowego zakazu aborcji – o tak, wielokrotnie to robił podczas swojej kampanii senatorskiej w 2022 roku.
Odnosząc się do kryzysu na Bliskim Wschodzie, oskarżył „administrację Kamali Harris” o przekazanie Iranowi 100 miliardów dolarów w postaci niezamrożonych aktywów – nieprawda. Kosztował 55 miliardów dolarów i został wynegocjowany za czasów Baracka Obamy.
Być może najbardziej skandaliczne było stwierdzenie, że Trump „uratował” ustawę Affordable Care Act (ACA), niezwykle popularny program ubezpieczeń zdrowotnych Obamy, powszechnie znany jako Obamacare. „Ocalony” to ciekawe słowo, które można zastosować do Trumpa, który 60 razy próbował zniszczyć ACA, nie oferując żadnej alternatywy.
Jednak uważny widz musiałby dostrzec, co kryje się za gładkim podejściem Vance’a do kłamstw, które głosił. Były inwestor technologiczny i autor bestsellera Hillbilly Elegy dobrze czuł się na scenie i we własnej skórze, prezentując się jako rozsądny Trump, lew Maga w owczej skórze.
Walz natomiast miał momenty, w których wydawał się napięty i niespokojny Nerwy przed debatą które zostały zgłoszone przez CNN i wydawały się autentyczne. Podczas gdy Vance patrzył przenikliwie niebieskimi oczami prosto w kamerę, gubernator Minnesoty często spoglądał na swoje notatki.
po promocji w newsletterze
Ludowy, okropny „trener Walz”, który szturmem podbił Stany Zjednoczone, odkąd wyrwano go z zapomnienia w Minnesocie, by zostać kolegą Harrisa z listy kandydatów, był w dużej mierze nieobecny.
Czasami się potykał, zniekształcając swoje słowa, mówiąc, że „zaprzyjaźnił się” ze szkolnymi strzelcami, a nie z rodzinami ich ofiar. Źle też odpowiedział na pytanie, dlaczego niesłusznie twierdził, że odwiedził Chiny podczas protestów na placu Tiananmen w 1989 r., próbując uchylić się od tej kwestii, nazywając siebie „tępym kretynem”.
Kiedy jednak sytuacja się rozstrzygnęła, Walz wyszedł zwycięsko. W kwestiach, które Harris mają największe znaczenie w jej staraniach o zostanie pierwszą kobietą-prezydentem i pierwszą kolorową kobietą w Gabinecie Owalnym, uderzył Vance’a mocno – grzecznie, ale mocno.
Jeśli chodzi o aborcję, poszedł w ślady swojego kandydata na kandydata i poruszał kwestię osobistych skutków skutecznego patroszenia przez Trumpa sprawy Roe przeciwko Wade. Przywołał historię Amber Thurman, która zmarła podczas podróży w poszukiwaniu opieki reprodukcyjnej z Gruzji do Karoliny Północnej.
W ten sposób wydobyto nawet jedną z najbardziej zaskakujących uwag wieczoru w stylu „zgadzam się” ze strony zagorzałego antyaborcyjnego Vance’a: „gubernatorze, zgadzam się z tobą, Amber Thurman powinna nadal żyć… i zdecydowanie żałuję, że tak nie było”.
Tylko w jednym momencie wieczorem zdjęto rękawiczki, a obie strony odrzuciły pokaz łagodności dorsza. Doszło do tego, gdy Vance miał czelność stwierdzić – naturalnie jedwabiście – że próby Harrisa „cenzurowania” dezinformacji w dyskursie publicznym stanowią znacznie większe zagrożenie dla demokracji niż wysiłki Trumpa mające na celu unieważnienie wyborów w 2020 roku, które odbyły się 6 stycznia.
„Tim, skupiam się na przyszłości” – upierał się Vance, gdy Walz zapytał go bezpośrednio, czy Trump przegrał tę rywalizację. „To cholerna brak odpowiedzi” – odpalił Demokrata z bólem na twarzy.
Z ostatniej analizy wynika, że obaj mężczyźni wystąpili jedynie w roli bocznego kopnięcia. Być może wzbudziły nadzieje, do których mogłaby powrócić uprzejmość Polityka USAale niech Trump ma ostatnie słowo.
„Walz był katastrofą o niskim IQ – bardzo podobnym do Kamali” – napisał Trump na swojej stronie Truth Social wkrótce po zakończeniu debaty. I tak po prostu było jak zwykle.


















