Ow czwartek, 31 października, wiele kościołów będzie wystawiać „lekkie imprezy” jako „pozytywną” alternatywę dla Halloween. Z ich punktu widzenia Halloween jest niebezpieczne duchowo: narkotyk będący bramą, który może doprowadzić do pełnego kultu diabła.
Sama kiedyś w to wierzyłam, ale na szczęście już dawno uwolniono mnie od klątwy fundamentalizmu i kościół, któremu kieruję, aktywnie uczestniczy w Halloween. Dlatego co roku otwieramy szeroko drzwi naszego już niegotyckiego budynku i zapraszamy setki małych czarownic, wampirów i wilkołaków, które już w wiosce bawią się w psikusy, aby przyszły i wzięły udział w dalszych zabawach, takich jak podskakiwanie jabłkami, śluzowaty dip na szczęście i (moje ulubione) straszne historie na cmentarzu (przez co mam na myśli Impreza dyniowa Świnki Peppya nie Edgara Allana Poe).
Zdaję sobie sprawę, że może to przerazić niektórych moich współwyznawców, ale kościoły powinny to przemyśleć: dla mnie alternatywa jest znacznie gorsza. Nienawiść Halloweenktóre jest obecnie wielkim wydarzeniem w naszym społeczeństwie, wydaje się samobójczym golem dla organizacji, która już ma trudności z przyciągnięciem młodszych ludzi. I w ogóle jaki jest problem? Niezależnie od korzeni festiwalu, współczesny rytuał jest dla dzieci po prostu okazją do przebrania się, zjedzenia dużej ilości słodyczy i późnego spania. A co może być bardziej zabawnego?
No cóż, prawdopodobnie Boże Narodzenie. Warto jednak pamiętać, że chrześcijanie wyznania purytańskiego też mieli kiedyś z tym problem. Nie aprobowali więc żadnych zabaw w latach 1647-1660; to było niezgodne z prawem, aby obchodzić Boże Narodzenie.
Niewielu współczesnych chrześcijan poparłoby taką politykę w stylu Scrooge’a, a Świadkowie Jehowy stanowią oczywisty wyjątek. Nie pozwalają swoim dzieciom brać udziału w jakichkolwiek zajęciach bożonarodzeniowych, co wiele osób spoza tej grupy uważa za niewybaczalne – moim zdaniem za pewnym nakazem. Ale jak ewangeliczni rodzice nie pozwalają swoim dzieciom bawić się w „cukierki albo psikusy”, skoro wszyscy ich przyjaciele są inni?
Oczywiście należy wziąć pod uwagę kwestie bezpieczeństwa: małe dzieci muszą znajdować się pod opieką odpowiedzialnych dorosłych, a mieszkańcom, którzy chcą zignorować całą sytuację, należy zapewnić spokój i pozwolić na to. Jednakże warunki te z pewnością są spełnione w Wye, tak jak były w mojej ostatniej parafii w Battersea. Dzieci zawsze towarzyszą im rodzice, a złotą zasadą, której należy bezwzględnie przestrzegać, jest to, że do domów, które specjalnie zaprosiły cukierki albo psikusy, należy podchodzić, umieszczając dynie w oknie. Zatem bardziej wrażliwym duszom nie przeszkadza dzwonek do drzwi – ani nic gorszego – i wszyscy dobrze się bawią.
Oczywiście, parafrazując Świętą Trylogię (tak, wikariusze też oglądają Gwiezdne Wojny), być może po prostu nie doceniam moc ciemnej strony. Jeśli rzeczywiście istnieją siły zła, jak zawsze twierdził Kościół, czy naprawdę możemy być wobec nich tak bezczelni?
Cóż, po pierwsze, mam większe doświadczenie z mocami ciemności niż przeciętny człowiek. Kiedyś stwierdziła to inna ogólnokrajowa gazeta Przed nawróceniem na chrześcijaństwo byłem satanistą i nie jest to całkowicie fałszywe. Jeśli słuchanie Black Sabbath podczas palenia odrobiny haszyszu czyni cię satanistą.
Powiedziawszy to, patrzyłem głębiej w otchłań i przeżyłem doświadczenia, które prawie 40 lat później nadal określiłbym jako nadprzyrodzone. Ale nawet jeśli wierzysz w dosłownego diabła (a jestem świadomy, że większość ludzi w dzisiejszych czasach tego nie robi i woli postrzegać go jako zwykły symbol ludzkiego zła), autentyczna teologia chrześcijańska zawsze podkreślała, że Bóg jest nieskończenie potężniejszy i że diabła nie trzeba się bać. Rzeczywiście, niektórzy ludzie, jak ewangelista Glen Scrivenerargumentują, że dzieci przebierające się za duchy i szkielety w Halloween wcale nie są czymś złowrogim, lecz stanowią kontynuację starożytnej chrześcijańskiej tradycji kpiny ze śmierci i wszystkich mocy zła Wszystkich Świętych przed uroczystością życia wiecznego w dzień Wszystkich Świętych.
Można więc przypuszczać, że Halloween jest rzeczą świętą. I z pewnością wspaniale jest widzieć, jak setki dzieci w naszym kościele świetnie się bawią, nawet jeśli są przebrane za Draculę lub potwora Frankensteina. Czy przy tym wszystkim, co dzieje się dzisiaj na świecie, warto się wściekać, niezależnie od twoich przekonań?
Prawdopodobnie. HL Mencken zdefiniował purytanizm jako „prześladującą obawę, że ktoś gdzieś może być szczęśliwy”. Niektórym nie spodoba się moje bardziej nonszalanckie podejście, ale dzieciom się to spodoba i, jak powiedział Jezus: „Do takich jak one należy Królestwo Niebieskie”.