Zzawiera ero procent. W języku laika oznacza to „poza kontrolą i palenie do woli”. Jest to powszechne określenie pożaru lasu – występującego na wolności. Ale kiedy taki pożar przedostaje się na obszar miejski, taki jak hrabstwo Los Angelesnajgęściej zaludnionego obszaru metropolitalnego Stanów Zjednoczonych, staje się wybuchającą bombą, a ta wybucha od zeszłego wtorku.
Do tej pory energia uwolniona w wyniku tej napędzanej wiatrem i wywołanej suszą burzy ogniowej, która spowodowała pożary miast, sięga megaton, a zniszczenia na skalę nuklearną są widoczne dla wszystkich: blok za blokiem i dzielnica za dzielnicą zrównane z ziemią – około 12 000 zniszczonych budynków lub uznano je za niezdatne do zamieszkania, spalono 55 mil kwadratowych miast i gór, ewakuowano – jak dotąd – prawie 200 000 mieszkańców. Jeszcze wiele przed nami.
Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła powyżej 10, ale biorąc pod uwagę huraganowy wiatr, żarzące się zamiecie z węgli, gorączkowe ewakuacje w ubraniu na plecach, zatory, masowy terror i masową skalę tej już historyczne wydarzenie, tak niska liczba ofiar śmiertelnych jest swego rodzaju cudem.
Oglądając wiadomości, gdy jestem w hrabstwie Orange, 50 mil na południe od miasta, można by pomyśleć, że to jedyne płonące pożary, podczas gdy w rzeczywistości są to regionalne wybuchy w znacznie większym wydarzeniu planetarnym.
Nazywamy siebie ludźmi, Mądry człowiek (mądry człowiek), ale nasz gatunek jest napędzany ogniem i to do tego stopnia Płonący mężczyzna – płonący człowiek – może nam bardziej odpowiadać.
Ogień był naszym stałym, choć zawodnym towarzyszem na długo przed tym, jak znaleźliśmy drogę do opuszczenia Afryki: jego żwawa charyzma oraz moc niszczenia nocy i zastraszania zwierząt odegrały kluczową rolę nie tylko w przetrwaniu naszych przodków, ale także w naszej ewolucji – w stajemy się nami.
Ogień stał się tak integralną częścią naszych codziennych czynności i naszej tożsamości, że prawie go już nie zauważamy. Teraz prawie niewidocznie jego nadludzka moc umożliwia i wzmacnia praktycznie wszystko, co robimy: gotowanie jedzenia, ogrzewanie naszych domów, zasilanie naszych sieci energetycznych i przewożenie nas – w naszych miliardach – przez świat z zabójczą prędkością na lądzie, morzu i w powietrzu.
Ogień, reprezentowany przez jego awatary, węgiel, ropę i gaz, jest naszą supermocą, czystą i prostą, i niemal można nam wybaczyć wiarę, że ją opanowaliśmy. Ale przeoczyliśmy istotny szczegół: nie tylko my jesteśmy doładowani. Wskutek na kolosalną skalę, na jaką obecnie działa nasza napędzana ogniem cywilizacja – w tym 50 000 statków pełnomorskich, 30 000 samolotów odrzutowych i prawie 2 miliardy pojazdów silnikowych napędzanych codziennie 100 milionami baryłek ropy – doładowaliśmy także atmosferę.
Nasza atmosfera jest silnikiem pogodowym i jest zasilana ciepłem. Dzięki historycznym ilościom CO2 i metan wytwarzany przez emisję z niewyjaśnionych pożarów, które rozpalamy każdego dnia, wzmocniliśmy ogień tak samo, jak wzmocnił nas, umożliwiając mu palenie gorętsze, szybsze, dłuższe i szerzej w każdym środowisku zawierającym węglowodory (stale poszerzające się menu, które obecnie obejmuje obrzeża Grenlandiii które za naszego życia mogłyby obejmować Antarktydę).
Cała ta dodatkowa energia uwalniana w wyniku naszych działań związanych ze spalaniem (mówmy o 0% powstrzymywaniu) powoduje normalne zdarzenia pogodowe – takie jak pożary na południu Kalifornia – przerzuty w pełnowymiarowe katastrofy, które naruszają naturalne granice pór roku, geografii i norm historycznych. Pożary w Los Angeles, choć szokujące są ich szkody i tak traumatyczne dla osób nimi dotkniętych, to tylko jeden z przejawów atmosferycznego potwora, jaki emisje paliw kopalnych sprowadziły na świat.
Powiedzenie tego może wydawać się okrutne, ale ogień ten pojawił się za dziesięć lat i wielu tak zrobiło. Musimy więc być szczerzy: nauka o klimacie nie jest nauką o rakietach. Jeśli potrafisz czytać kalendarz i termometr i zauważyłeś, że pranie schnie szybciej w gorące, suche i wietrzne dni, jesteś na dobrej drodze do przewidzenia prawdopodobieństwa pożaru. Jestem w południowej Kalifornii przez czysty przypadek, odwiedzam rodzinę, ale pierwszą rzeczą, o której pomyślałem, kiedy tu dotarłem, było: „Jest styczeń, a kurczę, te wzgórza wyglądają na suche – wystarczająco suche, by się spalić”.
Nie zdawałem sobie sprawy, że od ośmiu miesięcy nie padał deszcz ani że obecna susza następuje po najgorętszym lecie w historii Los Angeles, ale widać to i można to poczuć: ten region to beczka prochu. Całe SoCal mogłoby spalić się tak zawzięcie, jak płonie teraz Los Angeles, tak zawzięcie jak Valparaiso, Chile i Rękojeść Teksasu spalony zeszłej wiosny, lub LahainaHawaje zrobiły to w 2023 r., lub Australii w 2020 rokuLub Raj I Redding w Kalifornii w 2018 rLub Santa Rosa w Kalifornii w 2017 rLub Fort McMurray w Albercie w 2016 r. Te pożary to dopiero początek historycznego rozliczenia, który zaczyna się od pytania: czy paliwa kopalne nas wyzwalają, czy trzymają nas jako zakładników? Istnieje jasna odpowiedź na to pytanie i można ją znaleźć w księgach rachunkowych spółek naftowych i samochodowych, a także u inwestorów, banków, rządów, firm ubezpieczeniowych, lobbystów, kościołów i mediów, które im to umożliwiają.
Kiedy to piszę, późnym piątkowym wieczorem, kilka poważnych pożarów płonących w Los Angeles i jego okolicach wciąż rozprzestrzenia się i mnoży według własnego uznania, a ich opanowanie jest nadal bliskie 0%. W nadchodzących dniach należy spodziewać się silniejszych wiatrów w Santa Ana, i nie widać żadnej ulgi.
To samo dotyczy żalu i wściekłości ocalałych oraz zespołu stresu pourazowego (PTSD), urazów, których opanowanie może zająć całe życie, tysiące, tysiące z nich.
Autorem jest John Vaillant Pogoda przeciwpożarowa: prawdziwa historia z gorętszego świata