Prezes Thames Water zapewnia, że ​​może uratować zadłużone przedsiębiorstwo użyteczności publicznej, któremu w ciągu kilku miesięcy zabraknie gotówki, jeśli nie uda mu się pozyskać nowego kapitału.

Wypowiadając się po tym, jak minister środowiska ogłosił nowe prawodawstwo grożące szefom spółek wodnych karą więzienia i kontrolą branży, pan Weston powiedział w wywiadzie dla Sky News, że nie przejmuje się groźbą oskarżenia i jest przekonany, że uda mu się naprawić sytuację spółki w tarapatach.

„Muszę przyswoić sobie to, co powiedział dziś sekretarz stanu. W pełni popieram jego działania na rzecz oczyszczenia rzek” – powiedział.

„Skupiam się, tak jak on, na pozyskiwaniu inwestycji i będę współpracować z sekretarzem stanu, aby to zrobić. Jestem bardzo zachęcony tonem, który usłyszałem, i będę z nim współpracować, aby spróbować zrobić to, co nakreślił”.

Zapytany wprost, czy może uratować Thames Water, odpowiedział: „Mogę je uratować”.

Mając do dyspozycji jedynie około 18 mld funtów długu i rezerw gotówkowych do maja przyszłego roku, pan Weston ściga się z czasem, aby pozyskać nowe inwestycje po tym, jak dotychczasowi akcjonariusze wycofali się z planów pozyskania 3,5 mld funtów świeżego kapitału.

Samochody dostawcze Thames Water zaparkowane na drodze podczas prac naprawczych i konserwacyjnych w Londynie, Wielka Brytania, 3 kwietnia 2024 r. REUTERS/Toby Melville
Obraz:
Fot.: Reuters

W zeszłym tygodniu firma zwróciła się do regulatora Ofwat aby umożliwić mu zwiększenie rachunków klientów o ponad 50% w zamian za inwestycję przekraczającą 20 mld funtów. Wcześniej Ofwat ograniczył przyszłe podwyżki rachunków za Tamizę do 21%.

Jeżeli pan Weston nie zdoła pozyskać nowego kapitału lub przekonać posiadaczy obligacji do poniesienia straty, Thames Water może zostać objęte specjalnym zarządem, czyli de facto znacjonalizowaniem, a podatnicy będą musieli ponieść odpowiedzialność do czasu sprzedaży spółki nowym właścicielom.

Obecni udziałowcy wycofali swoją inwestycję.

Czytaj więcej:
Szefowie firm wodociągowych mogą trafić do więzienia w ramach nowych represji

Spółki wodociągowe mierzą się z gniewem klientów w związku z dywidendami i premiami

Thames Water to najbardziej ekstremalny przykład wyzwania, przed którym stoją sprywatyzowane przedsiębiorstwa wodociągowe, zmagające się z silną presją ograniczenia odpływu ścieków i modernizacji infrastruktury przy wykorzystaniu prywatnych inwestycji, przy jednoczesnym ograniczeniu wzrostu rachunków.

Firmy muszą się zmierzyć z ogromną złością klientów wywołaną skalą dywidend i premii wypłacanych akcjonariuszom i kadrze kierowniczej na przestrzeni trzech dekad od prywatyzacji. Wypłaty te, ich zdaniem, są konieczne do utrzymania sprywatyzowanego systemu.

Oprócz nowych przepisów dających Ofwat i Agencji Ochrony Środowiska większe uprawnienia, Sekretarz Środowiska Steve Reed zapowiedział, że jesienią rozpocznie się przegląd całej branży.

Przedstawiciele branży wodnej przyjęli tę decyzję z zadowoleniem, wierząc, że da im to okazję do udowodnienia, że ​​inwestorzy oczekują większych zysków, niż te, które obecnie oferuje Ofwat.

„Wszyscy chcemy tego samego”

Wśród publiczności, która słuchała, jak przedstawiał swoje plany, byli niektórzy szefowie, którzy, jak powiedział pan Reed, wypłacili sobie od 2021 r. 41 mln funtów w postaci premii i zachęt. Wśród nich byli pan Weston i Liv Garfield, dyrektor naczelna Severn Trent, najlepiej opłacanej dyrektorki w branży wodnej.

Susan Davy, dyrektor naczelna Pennon Group, właściciela South West Water, powiedziała Sky News: „Wszyscy chcemy tego samego i skupimy się na tym, aby zapewnić to społecznościom”.

Zapytana, czy obawia się groźby oskarżenia, odpowiedziała: „Zamierzam skupić się na tym, co najlepsze dla społeczności i klientów”.

Source link