Pierwszego dnia swojej drugiej kadencji prezydent Donald Trump podpisał dekret zatytułowany „Zakończenie zbrojenia rządu federalnego”.
Wśród jego postanowień m.in. zamówienie poinstruował zarówno prokuratora generalnego USA, jak i dyrektora wywiadu narodowego, aby dokonali przeglądu działań swoich agencji i zalecili „odpowiednie działania zaradcze”.
Od tego czasu prezydent Trump wykorzystuje ogromną władzę, jaką dysponuje, aby ścigać osoby i instytucje, które jego zdaniem wyrządziły mu krzywdę. Od czasu niesławnej „listy wrogów” Richarda Nixona ponad pół wieku temu żaden dyrektor naczelny USA nie prowadził tak agresywnie kampanii odwetu.
Dlaczego to napisaliśmy
Ogłoszony w czwartek akt oskarżenia wobec byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona to najnowszy przykład tego, jak Departament Sprawiedliwości Trumpa ściga osoby, które zdaniem prezydenta Donalda Trumpa wyrządziły mu krzywdę.
Sam prezydent dał jasno do zrozumienia, że opublikowany w czwartek akt oskarżenia wobec Johna Boltona, byłego doradcy Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, a także niedawne oskarżenia wobec byłego dyrektora FBI Jamesa Comeya i obecnej prokurator generalnej Nowego Jorku Letitii James to dopiero początek.
Trump podjął bezprecedensowe kroki w celu uzbrojenia rządu federalnego w broń w celu zajęcia się tym, co jego zdaniem i wielu Republikanów było uzbrojeniem wymiaru sprawiedliwości przeciwko niemu podczas dwóch ostatnich rządów Demokratów. Obejmuje to koniec prezydentury Obamy, kiedy Trump wdarł się na scenę polityczną, a FBI badało potencjalne powiązania między jego kampanią a rosyjskim rządem.
To, czy Demokraci faktycznie zaangażowali się w „uzbrojenie”, pozostaje bardzo otwarte na interpretację. Zwolennicy prezydenta twierdzą, że federalne i stanowe dochodzenia w sprawie działań Trumpa były przesadzone i prześladowcze. Trump był czterokrotnie oskarżany o popełnienie przestępstwa – dwa razy na szczeblu federalnym i dwukrotnie na szczeblu stanowym – i raz skazany. Stanął także przed procesami cywilnymi.
Demokraci i wielu ekspertów prawnych utrzymują, że Departament Sprawiedliwości zarówno pod rządami Obamy, jak i Bidena działał niezależnie od Białego Domu, inaczej niż obecnie. (W istocie Departament Sprawiedliwości Bidena prowadził dochodzenie i ścigał własnego syna prezydenta). Twierdzą, że dochodzenia takie jak śledztwo Trump-Rosja wykazały należytą staranność niezbędną w imię ochrony bezpieczeństwa narodowego, a nawet samej demokracji – i gdyby rząd ich nie ścigał, byłoby to pomyłką sądową.
Zasadnicza różnica między ściganiem Trumpa za czasów Bidena a obecnymi ściganiami postrzeganymi jako „wrogowie” Trumpa polega na tym, że wszystkie sprawy sądowe przeciwko Trumpowi dotyczyły w różnym stopniu dowodów potencjalnych przestępstw. Dobrym przykładem jest telefon Trumpa do sekretarza stanu Gruzji, mający na celu unieważnienie wyniku wyborów w 2020 roku. Sprawy prowadzone przez obecną administrację przeciwko zdeklarowanym wrogom Trumpa były w większości przedstawiane przez samego prezydenta jako konsekwencje postępowań, które określa jako motywowane politycznie.
Mimo to, świadomie lub nie, prowadząc agresywne śledztwo w sprawie Trumpa – czy to nalot na Mar-a-Lago w 2022 r. w poszukiwaniu tajnych dokumentów, czy rzekome powiązania Trumpa z Rosją podczas kampanii w 2016 r. czy też inspirowane przez Trumpa zamieszki na Kapitolu w dniu 6 stycznia 2021 r. – Demokraci rzeczywiście zachęcili Trumpa i jego zespół do wymierzenia odwetu, twierdzą niektórzy analitycy.
„Demokraci absolutnie otworzyli bardzo szeroko drzwi, których nie można zamknąć po odejściu ze stanowiska” – mówi Ron Chapman, federalny obrońca w sprawach karnych.
Doskonałym przykładem jest federalny akt oskarżenia prokuratora generalnego Jamesa, demokraty, w związku z rzekomymi oszustwami hipotecznymi. W 2022 roku pani James złożyła pozew cywilny przeciwko Trumpowi i współpracownikom biznesowym, zarzucając oszustwo polegające na zawyżaniu wartości nieruchomości Trumpa. Uznano ich winnymi i nakazano zapłacić karę w wysokości ponad 360 milionów dolarów. Sąd apelacyjny później uchylił karę; Trump i spółka odwołują się od wyroku skazującego.
Długo deklarowanym celem pani James było postawienie w stan oskarżenia pana Trumpa. Obiecała to podczas swojej kampanii na rzecz prokuratora generalnego Nowego Jorku w 2018 roku zbadać jego handel nieruchomościami i „pociągnąć do odpowiedzialności osoby sprawujące władzę”. Teraz, będąca w stanie oskarżenia, pani James nie ustępuje. Prowadząc w poniedziałek kampanię z kandydatem Demokratów na burmistrza Nowego Jorku, Zohranem Mamdani, zaatakowała Trumpa, choć nie po imieniu.
„Potężne głosy”, Pani James powiedziałapróbują „wykorzystać sprawiedliwość dla celów politycznych”.
Trump publicznie wzywa do wniesienia oskarżenia
Naruszenia prawa w ostatnich tygodniach były intensywne. W zeszłym miesiącu Trump wyraził swoją frustrację wobec prokurator generalnej USA Pam Bondi w poście w mediach społecznościowych: adresowany do „Pam” I podobno opublikowano publicznie przez pomyłkę – w związku z opóźnioną akcją przeciwko panu Comeyowi, pani James i senatorowi Demokratów z Kalifornii Adamowi Schiffowi.
Inni byli i obecni najwyżsi urzędnicy, wobec których toczy się śledztwo, jeśli nie potencjalny akt oskarżenia, to były dyrektor CIA John Brennan; były dyrektor wywiadu narodowego James Clapper; były doradca specjalny Jack Smith; oraz Lisa Cook, członkini Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej.
W środę Trump wymienił dodatkowe cele prawne podczas wystąpienia prasowego w Gabinecie Owalnym, stwierdzając, że Andrew Weissmann (były główny radca prawny FBI) i Lisa Monaco (była zastępca prokuratora generalnego) powinny zostać zbadane wraz z Smithem, którego nazwał „obłąkanym” i „przestępcą”. Prezydentowi towarzyszyli pani Bondi i dyrektor FBI Kash Patel.
„To ja musiałem cierpieć (dochodzenia) i ostatecznie wygrać” – powiedział Trump. „Ale to, co zrobili, było zbrodnią”.
Według wielu serwisów informacyjnych pan Bolton został w czwartek postawiony w stan oskarżenia pod zarzutem udostępniania informacji niejawnych za pośrednictwem prywatnego serwera poczty elektronicznej. Jak wynika z niepieczętowanego nakazu, informacje te zostały następnie zhakowane przez niezidentyfikowany podmiot zagraniczny.
Stosunki między Trumpem a Boltonem były napięte przez 17 miesięcy pełnienia przez niego funkcji doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego podczas pierwszej kadencji Trumpa. Wspomnienia Boltona „Pokój, w którym to się wydarzyło” i jego publiczna krytyka pod adresem prezydenta nie pomogły. W sierpniu agenci FBI przeszukali dom i biuro Boltona w poszukiwaniu tajnych dokumentów.
Nalot na posiadłość Boltona był podobny do nalotu na posiadłość Trumpa na Florydzie, Mar-a-Lago. Kontrastuje to również z faktem, że byłemu prezydentowi Joe Bidenowi nigdy nie postawiono zarzutów za przechowywanie tajnych dokumentów w swojej rezydencji w pobliżu Wilmington w stanie Delaware, pochodzących z czasów, gdy był wiceprezydentem, a wcześniej senatorem. Zasadnicza różnica polega na tym, że Biden pozwolił agentom federalnym na przeszukanie swojej posiadłości, podczas gdy Trump opierał się takim wysiłkom przed nalotem przed świtem.
Panie Comey został oskarżony 25 września pod dwoma zarzutami – złożeniem fałszywego oświadczenia i utrudnianiem obrad Kongresu. Zarzuty te wynikają z przesłuchania w Senacie w 2020 r. w sprawie dochodzeń FBI w dwóch kwestiach: rosyjskiej ingerencji w wybory w 2016 r. oraz korzystania przez kandydatkę Demokratów na prezydenta Hillary Clinton z prywatnego serwera poczty elektronicznej.
Podczas postawienia w stan oskarżenia Comeya 8 października jego prawnik nazwał oskarżenie „mściwym” i „wybiórczym” i zapowiedział oddalenie sprawy.
Kiedy poprzedni amerykański prawnik dla Wschodniego Okręgu Wirginii, Erik Siebert – mianowany przez Trumpa – odmówił wniesienia aktu oskarżenia dla Comeya, Trump nalegał, aby podał się do dymisji. Tymczasowa prawniczka amerykańska Lindsey Halligan, była osobista prawniczka Trumpa, która nie miała żadnego doświadczenia jako prokurator, zobowiązała się do wytoczenia sprawy pomimo sprzeciwu innych prokuratorów.
Eksperci zajmujący się sądownictwem federalnym dostrzegają poważne naruszenie norm dotyczących działania rządu.
„Właśnie przekroczyliśmy Rubikon” – mówi Mary McCord, dyrektor wykonawcza Instytutu Rzecznictwa i Ochrony Konstytucji na Uniwersytecie Georgetown.
Od czasu skandalu Nixona Watergate na początku lat 70. „priorytetem zarówno Departamentu Sprawiedliwości, jak i Białego Domu było zachowanie niezależności” między nimi, mówi pani McCord, była szefowa wydziału karnego w biurze prokuratora Dystryktu Kolumbii.
Jej zdaniem celem tego podziału było zapobieżenie postrzeganiu przez Amerykanów Departamentu Sprawiedliwości jako „po prostu narzędzia służącego prezydentowi do osobistego użytku politycznego”.
Teraz wydaje się, że to rozdzielenie zniknęło.
David Sklansky, profesor prawa na Uniwersytecie Stanforda, argumentuje, że opisywanie działań Departamentu Sprawiedliwości jako „walki z bronią” jest „orwellowskim w niewłaściwym użyciu języka”.
„Nie można powiedzieć: «Jestem całkowicie za walką z bronią» i jednym tchem: «Nalegam na zemstę, nalegam, aby Departament Sprawiedliwości ścigał moich wrogów», co właśnie zrobił Trump”.
„Normy już nie są wystarczająco dobre”
Republikanie przygotowywali się do tej walki na długo przed ponownym przejęciem Białego Domu przez Trumpa. Podczas poprzedniego Kongresu podkomisja Izby Reprezentantów ds. Uzbrojenia Rządu Federalnego spędziła dwa lata na badaniu „uzbrojonego rządu federalnego administracji Bidena-Harrisa”, a w grudniu wydała 17 019-stronicowy raport na temat swoich ustaleń. Skupiono się na rzekomych wysiłkach rządu mających na celu cenzurowanie przemówień „Big Tech”.
W dniu inauguracji, oprócz podpisania zarządzenia o „przeciwdziałaniu broni”, Trump udzielił także ogólnego ułaskawienia prawie 1600 osób skazanych lub oczekujących na proces lub wyrok za udział w ataku na Kapitol USA 6 stycznia w celu wsparcia fałszywego twierdzenia Trumpa, że wybory w 2020 r. zostały sfałszowane.
Doniesienia na temat śledztwa z 6 stycznia w dalszym ciągu wywołują gniew Partii Republikańskiej. W zeszłym tygodniu republikański senator ze stanu Iowa Chuck Grassley, przewodniczący Senackiej Komisji Sądownictwa, udostępnił dokument przedstawiający dane z telefonów komórkowych (ale nie zawartość) dziewięciu Republikanów w Kongresie w okresie zamieszek. Senator Grassley twierdzi, że analiza naruszyła prawo ustawodawców do prywatności.
Dane telefoniczne zebrano w 2023 r. w ramach prowadzonego przez FBI śledztwa „Arctic Frost”, które dostarczyło informacji do postępowania karnego przeciwko Trumpowi w związku z jego rolą, jaką pełnił 6 stycznia Smith – były doradca specjalny, któremu obecnie samemu grozi potencjalny akt oskarżenia. (Pan Smith zajmował się także sprawą posiadania przez Trumpa tajnych dokumentów po odejściu ze stanowiska). Departament Sprawiedliwości prowadzi dochodzenie w sprawie pana Smitha pod kątem możliwych naruszeń prawa zabraniającego pracownikom federalnym angażowania się w działalność polityczną.
W niedawnym wywiadzie udzielonym na forum w Londynie pan Smith odrzucił zarzuty upolitycznienia w obu przypadkach.
„Pomysł, że polityka mogłaby odgrywać rolę w takich dużych sprawach, jak ta, jest absolutnie niedorzeczny i całkowicie sprzeczny z moim doświadczeniem jako prokuratora” – powiedział Smith w rozmowie z Panie Weissmannbyłego doradcy FBI, którego Trump również wezwał do postawienia zarzutów. Weissmann był głównym śledczym w dochodzeniu specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie ingerencji Rosji w wybory w USA w 2016 r. i zarzutów o zmowę Trump-Rosja. Raport Muellera, w którego przygotowaniu pomógł pan Weissmann, nie znalazł żadnych dowodów na zmowę.
Historyk Barbara Perry zauważa, że po „masakrze sobotniej nocy” za czasów Watergate – rezygnacji wyższych urzędników rządowych po zwolnieniu przez Nixona specjalnego prokuratora Archibalda Coxa – Kongres przyjął przepisy mające na celu odizolowanie Departamentu Sprawiedliwości od polityki: ustawę o nadzorze wywiadu zagranicznego, ustawę o etyce w rządzie i ustawę o generalnym inspektorze.
Profesor Perry, współdyrektor Prezydenckiego Programu Historii Mówionej w Miller Center na Uniwersytecie Wirginii, również cytuje słowa samego pana Coxa: Prokurator generalny „będzie prawdopodobnie politycznym sojusznikiem prezydenta, ale nie jest jego sługą” – powiedział Cox w 1973 r. „To, co odróżnia jedno i drugie, to etyczny obowiązek stosowania prawa w sposób uczciwy, równy i bezinteresowny”.
Dziś, jak mówi pani Perry, „wszystko to zostało zdmuchnięte. Normy nie są już wystarczająco dobre”.


















