Prezydent USA Donald Trump przyznał, że upoważnił CIA do prowadzenia tajnych operacji w Wenezueli, co jest wysoce nietypowym przyznaniem się do tego, co zwykle jest bardzo wrażliwą i ściśle strzeżoną tajemnicą państwową.

Zezwolenie – bardziej znane jako ustalenie prezydenta – mogłoby dać agencji szerokie pole manewru w prowadzeniu operacji w regionie, w tym śmiercionośnych ataków na podejrzanych handlarzy narkotyków lub szerszych operacji mających na celu destabilizację lub obalenie reżimu Nicolasa Maduro.

Ustalenia poprzedniego prezydenta ostatecznie doprowadziły do ​​ataków dronów na bojowników za granicą, przekazania pieniędzy i broni na rzecz powstańców, a nawet wysiłków na rzecz całkowitej zmiany reżimu.

Większość jednak pozostaje tajna.

Zgodnie z prawem amerykańskim prezydenci mogą zezwolić na tajne działania, jeśli uznają, że operacje te są „niezbędne do wspierania możliwych do zidentyfikowania celów polityki zagranicznej… (i) ważne dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych”.

Po dokonaniu takich ustaleń należy je przekazać komisjom ds. wywiadu Izby Reprezentantów i Senatu, a w niektórych delikatnych przypadkach „gangu ośmiu” składającemu się z przywódców obu partii oraz przewodniczących i rangą członków komisji wywiadu.

Jednak to powiadomienie – które ma być szczegółowe i przedstawiać ryzyko prawne – nie oznacza, że ​​konieczna jest zgoda Kongresu. Kongres może zablokować te operacje jedynie poprzez ustawodawstwo lub obcięcie funduszy.

W praktyce zezwolenie mogłoby być tak ukierunkowane – lub tak szerokie – jak prezydent uzna to za konieczne.

„W ustaleniu przedstawiono parametry władz” – wyjaśnił Mick Mulroy, były oficer paramilitarny CIA i zastępca podsekretarza obrony. „Ale tak naprawdę nie ma żadnych ograniczeń i nie wymaga to zgody Kongresu”.

Wszelkie ograniczenia nałożone na działalność CIA mają charakter rozporządzeń wykonawczych, co, jak stwierdził Mulroy, „oznacza, że ​​prezydent może po prostu napisać nowe rozporządzenie wykonawcze i je zmienić”.

Po zatwierdzeniu przez prezydenta działania CIA mogą przybrać formę ukierunkowanych zabójstw, tajnych operacji wywierania wpływu, kształtowania lokalnej polityki lub pomocy w tworzeniu i wyposażaniu zbrojnych ruchów rebeliantów walczących z obcymi rządami.

Na przykład w grudniu 1979 r. ustalenia prezydenta Jimmy’ego Cartera pozwoliły CIA na dostarczenie śmiercionośnej pomocy partyzantom afgańskim walczącym z sowiecką inwazją na ten kraj.

Zaledwie kilka lat później kolejne odkrycie – tym razem dokonane przez administrację prezydenta Ronalda Reagana – umożliwiło CIA udzielenie tajnej pomocy Contras, grupom rebeliantów, które próbowały obalić lewicowy rząd sandinistów w Nikaragui.

Nowsze ustalenia doprowadziły do ​​ogólnoświatowych operacji przeciwko Al-Kaidzie po atakach z 11 września, a także operacji Timber Sycamore, operacji kierowanej przez CIA, mającej na celu szkolenie i zaopatrywanie syryjskich rebeliantów walczących z reżimem Assada.

W innych krajach Ameryki Łacińskiej – w tym w Gwatemali, Chile i Brazylii – Stany Zjednoczone pomogły obalić rządy w imię walki z komunizmem lub pomogły wzmocnić reżimy, które zaciekle prześladowały prawa człowieka.

„Po prostu nie mamy wielkich osiągnięć” – powiedział Dexter Ingram, były dyrektor ds. zwalczania brutalnego ekstremizmu w Departamencie Stanu, a obecnie członek rady doradczej Międzynarodowego Muzeum Szpiegu w Waszyngtonie.

„Historia tego zjawiska jest długa i nie zawsze jest pozytywna” – dodał Ingram. „Myślę, że musimy przyjrzeć się naszej historii… to równia pochyła”.

Nie jest jasne, czy CIA prowadzi już tajne działania w Wenezueli, planuje to zrobić, czy też plany te mają charakter awaryjny.

Na początku tygodnia Trump uzasadnił zezwolenie CIA i amerykańskie naloty na statki na Karaibach stwierdzeniem, że z Wenezueli do USA przepływa „dużo narkotyków”.

Ujawnienie przez niego zezwolenia CIA nastąpiło po zauważeniu amerykańskich bombowców dalekiego zasięgu B-52 krążących w pobliżu wybrzeża Wenezueli.

Operacje CIA byłyby jednak tajne i mogłyby przybierać różne formy wobec szeregu celów.

Podejrzewani członkowie Tren de Aragua i Kartel Słońc, które Stany Zjednoczone uznały za organizacje terrorystyczne, mogą zostać uderzeni w ramach operacji paramilitarnych lub przy użyciu dronów.

Marc Polymeropoulos, weteran CIA z 26-letnim stażem, który służył zarówno w Iraku, jak i Afganistanie oraz nadzorował tajne misje na całym świecie, powiedział BBC, że metodologia „znajdź, napraw i wykończ” opracowana przez agencję podczas „globalnej wojny z terroryzmem” może być z łatwością zastosowana w siatkach przestępczych.

„Atakuje określone osoby, sieci lub łańcuchy dostaw” – powiedział. „To polowanie na ludzi i nie ma w tym nikogo lepszego na świecie niż CIA”.

Dodał, że podstawowa różnica między strajkującymi przestępcami w Wenezueli a atakami na Al-Kaidę lub inne cele bojowników w miejscach takich jak Syria, Jemen czy obszary plemienne Pakistanu polega na tym, że te ostatnie cele działają głównie na przestrzeniach „niekontrolowanych”.

„Pod względem koncepcyjnym wyglądałoby to trochę inaczej. To były naprawdę kraje bezprawia” – powiedział. „Stałoby się to oczywiście bez współpracy ze strony (rządu) Wenezueli”.

Alternatywnie – lub dodatkowo – można przeprowadzić operacje sabotażowe przeciwko celom powiązanym z rządem Maduro, „operacje wywierania wpływu” można wykorzystać do zmiany opinii publicznej za pomocą mediów i pieniędzy, można zapewnić szkolenia i broń grupom przeciwnym Maduro – wszystkie te operacje mają historyczny precedens dla CIA w Ameryce Łacińskiej i gdzie indziej.

„Nikt nie wie, co to jest (zezwolenie)”, dodał pan Polymeropoulos. „Jest milion różnych pytań”.

Source link