Jakoś udało mi się dożyć sędziwego wieku 42 lat, nigdy nie będąc w domu Paryż.

To było na szczycie mojej listy podróż od dawna miałam tę listę marzeń i w końcu tego lata udało mi się ją zrealizować.

Zawsze wyobrażałam sobie, że wybiorę się tam na romantyczny wypad z mężem, ale on, co raczej nie było romantyczne, był zajęty pracą, więc zamiast tego wykorzystałam kilka wolnych dni i znalazłam w internecie super tanią ofertę na wyjazd z moją 11-letnią córką.

Słyszałem wiele osób rzucających cień na stolicę Francji przez lata: zbyt zatłoczona, zbyt brudna, zbyt droga – z odrobiną niegrzeczności ze strony tubylców. Ale odkryliśmy, że to nie jest żadna z tych rzeczy.

Naszym pierwszym zadaniem było dostać się z lotniska Charles de Gaulle do centrum Paryża – o którym nie wiedziałem, że jest oddalone o około 40 minut jazdy.

Moja pierwsza wskazówka: kup bilet kolejowy na wszystkie strefy, ponieważ będzie on ważny, gdy już dotrzesz do centrum i będziesz musiał znaleźć miejsce swojego pobytu metrem (które, nawiasem mówiąc, jest czyste, nowoczesne i bardzo łatwe w użyciu).

Zameldowaliśmy się w naszym bajecznie luksusowym hotelu o nazwie Hotel 34B, należącym do sieci Astotel. Przypadkiem okazało się, że jest on idealny dla dzieci, ponieważ jest jasny, przyjazny i całkowicie przystrojony wszystkim w kolorze francuskiej flagi. Personel był przyjazny i co zadziwiające, każdy z pokoi miał bezpłatny (bezalkoholowy) minibar. Jaki miły akcent.

Tymczasem w recepcji można było bezpłatnie napić się kawy, herbaty, napić się napojów bezalkoholowych i przekąsek – to naprawdę niesamowite, biorąc pod uwagę, że ceny pokoi zaczynają się od 92 funtów za noc.

Następnie udałem się do najsłynniejszego paryskiego domu towarowego Galeries Lafayette, który znajdował się zaledwie kilka kroków od hotelu. Chciałbym udawać, że jestem tam, aby zaopatrzyć się w luksusowe towary projektantów, ale w rzeczywistości byłem tam, aby zaskoczyć Harriet pop-upowym ciastkarstwem Jellycat (dla tych, którzy mają tyle szczęścia, że ​​nie wiedzą, co to znaczy, jest to marka, która sprzedaje śmiesznie drogie pluszowe zabawki).

I – gdy zmierzaliśmy na słynny dach sklepu – to właśnie wtedy po raz pierwszy dostrzegłem: Wieżę Eiffla w całej jej wspaniałej okazałości. Nie wstydzę się przyznać, że uroniłem łzę. Z uwagi na oszałamiający widok na dachy, gorąco polecam wycieczkę do tego kultowego sklepu.

Następne dwa dni były trochę jak rozmazane wspomnienie wszystkich znanych paryskich atrakcji, w tym oczywiście wejście na Wieżę Eiffla, spacer Polami Elizejskimi, obejrzenie Łuku Triumfalnego i wizyta w Luwrze, aby zobaczyć Monę Lisę.

I tu pojawia się moja kolejna wskazówka… Był upalny dzień i rozpaczliwie potrzebowaliśmy wody. Usiedliśmy w zachwycającej kawiarni z widokiem na szklane piramidy lśniące w słońcu.

Niestety, moja głowa również zaczęła lśnić od panicznego potu, gdy dostałem rachunek na ponad 14 funtów za dwie butelki wody. To był jedyny błąd, jaki popełniłem podczas całej podróży – i taki, którego wszyscy inni powinni na pewno nie powtórzyć.

Żeby być uczciwym, obsługa była świetna i dostaliśmy elegancką miskę lodu, która zrobiła wrażenie na mojej córce – ale po tym, jak wpłaciłem gotówkę, wkrótce minęliśmy uliczny stragan sprzedający butelki po 1,50 funta za sztukę. Ojej!

Po pysznym włoskim posiłku w naszą ostatnią noc w jednej z paryskich uliczek, zdałem sobie sprawę, że wciąż nie zobaczyliśmy jednej z najsłynniejszych atrakcji Miasta Świateł: błyszczącej La Tour Eiffel po zmroku.

Ale było już późno – więc zapytałam moją córeczkę, czy sądzi, że da radę. „Zróbmy to!” – zawołała z entuzjazmem Harriet.

I na Boga, jesteśmy tak szczęśliwi, że to zrobiliśmy. Dotarliśmy na zatłoczony most z widokiem na pomnik na chwilę przed migoczącym włącznikiem: magnifique!

Paryż – wrócimy. Ale może następnym razem, spakując własną wodę.

Source link