Kiedy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odwiedzi w piątek Biały Dom, zostanie powitany przez prezydenta USA, który zaledwie kilka tygodni temu najwyraźniej umył ręce od wojny Rosji na Ukrainie.
„Życzę dobrze obu krajom” – powiedział Donald Trump w poście w mediach społecznościowych 23 września, sygnalizując coś, co powszechnie interpretowano jako koniec jego wysiłków na rzecz zaprowadzenia pokoju w konflikcie, który, jak słynął, mógł rozwiązać w 24 godziny.
Ale teraz, mając za sobą miażdżące zwycięstwo w zawieszeniu broni w Gazie i umowie o uwolnieniu zakładników, Trump ponownie skupił się na zakończeniu wojny na Ukrainie – choć w niecodziennym wydaniu.
Dlaczego to napisaliśmy
Wydaje się, że prezydent Donald Trump wyciągnął lekcję z porozumienia o zawieszeniu broni między Hamasem a Izraelem: aby osiągnąć pokój, trzeba mocno oprzeć się na walczących. Teraz stosuje to podejście do Rosji, aby wymusić zakończenie jej inwazji na Ukrainę.
Analitycy twierdzą, że prezydent wierzy, że jego twarda postawa i sprawowanie amerykańskiej władzy odegrały kluczową rolę w doprowadzeniu zarówno Hamasu, jak i Izraela do „tak” w sprawie porozumienia. Teraz rozważa podobne podejście do zakończenia wojny na Ukrainie.
Jeśli podejście „pokój przez wojnę” sprawdziło się na Bliskim Wschodzie – dowód A pokazuje, jak udział USA w 12-dniowej wojnie Izraela z Iranem przekonał osłabione państwo irańskie, aby wywarło presję na swojego klienta Hamas, aby zawarł porozumienie – dlaczego nie spróbować tego w wojnie na Ukrainie?
W zeszłym tygodniu Trump sygnalizował, że może zmienić kurs i dostarczyć Ukrainie rakiety Tomahawk dalekiego zasięgu, które znajdą się w zasięgu ukraińskiej armii. „Mógłbym powiedzieć (Rosji): spójrz, jeśli wojna nie zostanie rozstrzygnięta, sprzedam (Ukraińcom) Tomahawki” – powiedział reporterom podróżującym z nim w niedzielę na Bliski Wschód.
Wycieki z administracji z ostatnich dni sugerują, że Biały Dom rozważa inne systemy ofensywne (i defensywne) dla Ukrainy, a także pomoc techniczną w zakresie namierzania przy użyciu jakiejkolwiek nowej broni. A publicznie urzędnicy administracji, w tym sekretarz obrony Pete Hegseth, przyjmują coraz bardziej agresywną retorykę wobec Rosji, zwłaszcza od czasu triumfalnej podróży prezydenta na Bliski Wschód.
Wszystko, począwszy od wizyty Zełenskiego po unoszenie tomahawków po nowy, agresywny ton administracji, stanowi dla prezydenta Rosji Władimira Putina sygnał, że Trump chce zakończenia wojny, jak twierdzą niektórzy analitycy, i że obecnie jest skłonny użyć siły, aby to osiągnąć.
„Tomahawki mają raczej przesłanie polityczne niż wojskowe” – mówi Mark Montgomery, emerytowany admirał, a obecnie starszy dyrektor Centrum ds. Cybernetyki i Innowacji Technologicznych Fundacji Obrony Demokracji w Waszyngtonie. „Ale na stole leży «Tomahawk i…», które mogłyby dostarczyć Ukrainie broń ofensywną, która mogłaby zacząć robić różnicę już teraz”.
Mówi, że omawiane tematy obejmują tanie rakiety naprowadzane laserowo, które można zamontować na F-16 i wykorzystać do niszczenia rosyjskich dronów szturmowych siejących spustoszenie na Ukrainie.
Dodaje też, że sama wizyta Zełenskiego jest przesłaniem dla Putina. „Dla Zełenskiego to trzecia wizyta w roku” – zauważa – „to na wzór Netanjahu”.
Mimo to admirał Montgomery wyraża wątpliwości, czy to, co opisuje jako próbę „wypalenia” Putina, zadziała – i inni się z tym zgadzają.
„Nic z tego nie zmieni rachunku różniczkowego” – mówi Jennifer Kavanagh, starszy pracownik naukowy i dyrektor ds. analiz wojskowych w Defense Priorities, waszyngtońskim zespole doradców promującym powściągliwość w amerykańskiej polityce zagranicznej. „Putin pokazał, że jest skłonny ponieść te koszty” – dodaje – „i nie widzę powodu, aby sądzić, że to się zmieni”.
U podstaw argumentu, że rozmowa o Tomahawkach ma w dużej mierze przekaz polityczny, leży rzeczywistość, w której nawet jeśli Trump ogłosi w piątek, że sprzedaje Ukrainie rakiety dalekiego zasięgu, system uzbrojenia nie będzie mógł działać podczas wojny przez co najmniej kilka miesięcy.
Eksperci zauważają, że Tomahawki wymagałyby systemu startowego, który nie jest dostępny od ręki.
„W obecnej sytuacji Ukraina nie ma możliwości wystrzelenia tomahawków, nawet gdybyśmy je dostarczyli” – mówi dr Kavanagh – „więc tak naprawdę nie jest to dzisiaj nic, co byłoby pomocne”.
Z drugiej strony twierdzi, że sama decyzja o dostarczeniu tomahawków może spowodować eskalację i postawić Stany Zjednoczone na równi pochyłej w kierunku głębszego zaangażowania w wojnę. Zauważa, że Rosja już pobrzękuje nuklearną szablą, wskazując, że Tomahawki są w stanie przenosić głowice nuklearne.
Inni twierdzą, że zapewnienie tomahawków zdolnych do uderzenia w Moskwę zrównałoby szanse z agresorem, który regularnie okłada Kijów i inne miasta w głębi Ukrainy.
Dla niektórych analityków polityki zagranicznej kluczowym wnioskiem z tego momentu jest to, co mówi o ewolucji prezydenta Trumpa w jego myśleniu o wojnie na Ukrainie – i jej stronach.
Wydawało się, że w sierpniu, gdy Trump przyjął rosyjskiego przywódcę na szczycie na Alasce, zmienił punkt widzenia na wojnę na rzecz Putina. Następnie Zełenski złożył wizytę w Białym Domu w towarzystwie europejskich przywódców, którzy obawiali się, że Trump może zastraszyć ich ukraińskiego kolegę – tak jak to miało miejsce podczas lutowej wizyty w Białym Domu – z postawy prorosyjskiej.
Jednak ostatnio prezydent wyraził swoje rozczarowanie panem Putinem, przyznając w komentarzach skierowanych do prezydenta Francji Emmanuela Macrona, że „niestety te relacje (z panem Putinem) nic nie znaczyły”.
Sugerując, że nie zrezygnował jeszcze ze swoich stosunków, Trump poinformował w czwartek, że szczegółowo rozmawiał z prezydentem Rosji i obaj przywódcy zgodzili się spotkać w przyszłości w Budapeszcie na Węgrzech.
W międzyczasie Zełenski starał się pozostać w łaskach Trumpa i przekonać prezydenta, że silne i pogłębiające się stosunki z Ukrainą nie mają charakteru dobroczynnego, ale są korzystne dla Stanów Zjednoczonych, twierdzą niektórzy analitycy.
„Zełenski odwiedzający Biały Dom w piątek nie musi już przychodzić w desperacji” – mówi admirał Montgomery.
Admirał zauważa, że falanga ukraińskich urzędników poprzedziła wizytę Zełenskiego swego rodzaju prasą pełnosądową w całym Waszyngtonie, zachwalającą wszystko, od wspólnej produkcji dronów po współpracę energetyczną. „Zełenski wykonuje dobrą robotę, pokazując Trumpowi trwałą wartość Ukrainy dla USA poza sojuszem na czas wojny” – mówi admirał Montogomery.


















