Wyborcy w Missouri zwykle nie patrzą na Demokratów. Od 2018 r. i od zeszłego tygodnia żaden członek partii nie zdobył urzędu w całym stanie wybór republikański senator Josh Hawley, który podniósł pięść, aby dodać otuchy tłumom zgromadzonym 6 stycznia na Kapitolu, przewyższył go o około czternaście punktów. Jednak w tym samym głosowaniu wyborcy stanu Missouri zapisali prawo do aborcji w konstytucji stanu. Przyjęli także Propozycję A, która z czasem wprowadzi płacę minimalną w wysokości piętnastu dolarów za godzinę i zapewni pracownikom płatne zwolnienia lekarskie. (Wyborcy w czerwonym stanie Alaska zatwierdzili podobną podwyżkę płacy minimalnej, a udane referendum w przepełnionej Partią Republikańską Nebrasce będzie teraz wymagało od pracodawców zapewnienia zwolnień lekarskich). Postanowieniu dotyczącemu stanu Missouri sprzeciwiła się stanowa Izba Handlowa, będąca bastionem koalicji republikańskiej. A jednak Propozycja A wygrała z większą przewagą niż Hawley.

Jest to tego rodzaju wynik – kilka aktów głosowania w niewielkim, odległym i głęboko czerwonym stanie – który zwykle rejestruje się w przypadku dziwadeł politycznych i ląduje na trzeciej stronie notatek wyborczych wysyłanych do polityków. Powinna jednak odbić się szerzej, wśród polityków obu partii. Wprowadzone w Czerwonym Stanie środki dotyczące płacy minimalnej i zwolnień lekarskich są pomocnym przykładem w obliczu doniosłych wyborów, gdy wyborcy ujawniają nie tylko, z kim się zgadzają, ale także czego chcą. Ich sukces sugeruje, jak bardzo zmienił się obszar polityki w ciągu ostatniej dekady.

Wśród Republikanów zabiegających obecnie o stanowiska i władzę w Waszyngtonie istnieją intrygi i możliwości ze względu na niejasność prezydenta-elekta Donalda Trumpaintuicje polityczne mogą być. Niektórzy z najbardziej ambitnych młodych polityków partii spędzili większą część ostatniej dekady na opowiadaniu się za: konserwatyzm klasy robotniczej który jest zarówno ostrzejszy, jak i bardziej populistyczny pod względem ekonomicznym: Hawley, Marco Rubio i, co najważniejsze, J.D. Vanceczterdziestoletni wiceprezydent-elekt. Ich pomysły — w tym zgodność z niektórymi Joe Bidenainicjatywy antymonopolowe, promocja ulgi podatkowej na dzieci i chęć entuzjastycznego mówienia o związkach zawodowych – spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem wśród młodych dziwadeł Partii. W przemówieniu programowym Vance’a wygłoszonym w lipcu ubiegłego roku na Narodowej Konferencji Konserwatyzmu powiedział, że „Partia Republikańska coraz bardziej agresywnie i z rozmachem odrzuca” to, co nazwał „ Dziennik Wall Street podejście redakcyjne”, które przedkłada globalizację i interesy korporacji nad obawy Amerykanów z klasy robotniczej. Jak dotąd te polityki tak naprawdę nie przekształciły się w ustawodawstwo republikańskie ani nie stały się kluczowymi tematami w kampaniach partii – obniżki podatków nadal są przewodnim światłem GOP – a kiedy podróżowałem z Vance’em szlakiem kampanii przez Profil który niedawno ukazał się w tym czasopiśmie, słyszałem od niego bardzo niewiele populizmu gospodarczego, a mnóstwo ataków na imigrantów. Jednak ustalenia dotyczące płacy minimalnej i zwolnień lekarskich w odpowiednim czasie przypominają młodszym Republikanom, że jeśli szczerze myślą o przeorientowaniu partii wokół wyborców z klasy robotniczej, nadszedł czas, aby to zrobić.

A jednak prawdziwe znaczenie tych głosów ma dla Demokratów, dla których powinny one służyć zarówno jako nagana, jak i sygnał alarmowy, ponieważ płaca minimalna i płatne zwolnienia lekarskie to podstawowe priorytety liberalne, z którymi Partia może stracić kontakt. Jeszcze w 2016 roku podwojenie federalnej płacy minimalnej – która od 2009 roku utrzymuje się na poziomie 7,25 dolara – było stanowiskiem skrajnej lewicy, forsowanym przez Berniego Sandersa i najbardziej postępowe związki zawodowe. Jednak do 2020 roku stało się ono czymś w rodzaju stanowiska konsensusu wśród kandydatów na urząd prezydenta Demokratów, popieranego nie tylko przez postępowców takich jak Sanders i Elizabeth Warren, ale także przez liberalnych pragmatystów Pete’a Buttigiega i Amy Klobuchar, kandydatów na miliarderów Michaela Bloomberga i Toma Steyera (wraz z ten ostatni obiecał podnieść tę kwotę do dwudziestu dwóch dolarów), a ewentualni zwycięzcy tegorocznych wyborów, Biden i Kamala Harris. Jednak po objęciu urzędu Biden nie uznał za priorytet podniesienia płacy minimalnej i chociaż początkowe propozycje ustawy o amerykańskim planie ratunkowym uwzględniały piętnaście dolarów za godzinę, sprzeciwiło się jej kilku Demokratów i wycofano ją po decyzji parlamentarzysty Senatu o jej włączeniu w pakiecie było niezgodne z przepisami. Ustawa podnosząca federalną płacę minimalną do siedemnastu dolarów za godzinę, wprowadzona w zeszłym roku przez wiecznie godnego zaufania Sandersa, nie przyniosła żadnego skutku.

Koszt tej bierności jest ogromny. Wyborcy nie wiedzą już, o jakie zmiany gospodarcze walczą Demokraci. Celinda Lake, jedna z najwybitniejszych ankieterek Partii, opisała niedawno swoje doświadczenia z grupami fokusowymi wyborców wahających się w tegorocznych wyborach do Izby Reprezentantów Waszyngton Post: „Wszyscy wiedzą, czym jest ekonomia Trumpa – Chiny, cła, obniżki podatków. Potem idziesz do nich i pytasz: „Co to jest ekonomia demokratyczna?”, a ktoś zażartuje na temat opieki społecznej, a połowa ludzi nie potrafi niczego wymienić. W niczym nie przypomina marki republikańskiej”.

W następstwie dość miażdżącej porażki niektórzy Demokraci ubolewali nad odwróceniem się kampanii Harrisa od populizmu gospodarczego. Mówienie anonimowo Do Atlantyk Franklin Foer, jeden z doradców Bidena, obwinia wpływ szwagra Harrisa, Tony’ego Westa, głównego doradcy prawnego Ubera. Jednak Biden, Harris i całe środowisko Demokratów w 2020 r. dążyło do podwojenia federalnej płacy minimalnej, a potem w ciągu czterech lat sprawowania władzy nie próbowali zbytnio tego osiągnąć. Ta porażka ma większą siłę niż przekaz kampanii, a odpowiedzialność za nią spada na administrację Bidena i partię.

Pozostawiła także ziewającą lukę, widoczną z perspektywy sal konferencyjnych Doliny Krzemowej. David Sacks, inwestor kapitału wysokiego ryzyka i wszechobecny w mediach społecznościowych, blisko zarówno Vance’a, jak i Donalda Trumpa Jr., niedawno napisał„Te wybory przypominają, że po całym tym sztucznym dramacie i przegrzanej retoryce w polityce wciąż chodzi o problemy. Niezależnie od tego, czy się z nim zgadzasz, czy nie, Trump prowadził merytoryczną kampanię opartą na takich kwestiach, jak granica, inflacja, przestępczość i wojna”. Harris, dodał Sacks, „nie broniłaby rekordu Biden-Harris ani nie powiedziałaby, co zrobiłaby inaczej”. Sacks to liberalny bête noire i częsty troll. Ale w tej kwestii ma rację.

Jeśli ta liberalna wrażliwość frustrowała Lake’a, a Sacksa była zadowolona z siebie, to Sandersa wściekała się także. „Nie powinno być wielkim zaskoczeniem, że Partia Demokratyczna, która porzuciła ludzi z klasy robotniczej, odkryłaby, że klasa robotnicza ich porzuciła” – stwierdził postępowiec z Vermont w swoim oświadczenie reakcji na wyniki wyborów. Pomimo eksplozji technologii i produktywności pracowników, kontynuował Sanders, wielu młodych ludzi będzie miało gorszy standard życia niż ich rodzice. „Czy wielkie interesy pieniężne i dobrze opłacani konsultanci kontrolujący Partię Demokratyczną wyciągną jakiekolwiek realne wnioski z tej katastrofalnej kampanii? . . . Czy mają jakieś pomysły, w jaki sposób możemy stawić czoła coraz potężniejszej oligarchii, która ma tak dużą władzę gospodarczą i polityczną? Prawdopodobnie nie.

Jedną ze znaczących tragedii administracji Bidena, mieszczącą się w bardziej rozległej i ogólnej tragedii, jest to, że partia od samego początku entuzjastycznie przyjęła najprostszy pomysł Sandersa, jak wykazać, że może pomóc materialnym perspektywom biednych pracujących. Wyborcy mogą wykryć rozbieżność między tym, co kandydat obiecuje zrobić podczas kampanii wyborczej, a tym, czego faktycznie dokonuje po wyborze. Liberałowie powinni w tym tygodniu znaleźć pocieszenie w pomyślnych referendach dotyczących aborcji i płac: kraj, który w najbardziej oczywisty sposób oddalił się od nich, w inny, spokojniejszy sposób zbliżył się do ich ideałów. Jednak zmiana, od której zależał wybór Trumpa, czyli odwrócenie się wyborców klasy robotniczej od Demokratów, następowała już od dekady i była źródłem populistycznych buntów w 2016 roku. Demokraci wyciągnęli z tego błędne wnioski.

I może ich wyborcy też. W zeszłym tygodniu, gdy w Missouri i na Alasce głosowano za podniesieniem płacy minimalnej, wyborcy w ciemnoniebieskiej Kalifornii rozważali to samo. (Tam w inicjatywie proponowano stopniowe podnoszenie płacy minimalnej do osiemnastu dolarów za godzinę, co ma sens, biorąc pod uwagę, o ile bogatsza i droższa jest Kalifornia.) Nie wszystkie głosy zostały jeszcze policzone, ale na inicjatywę kalifornijską może nie wystarczyć głosów . Dla liberałów mających nadzieję na ponowne pozyskanie Amerykanów z klasy robotniczej dla swojej sprawy, liczy się to jako coś pomiędzy zaledwie interesującym a naprawdę złowieszczym wydarzeniem. ♦

Source link