AKalendarze wydarzeń są koszmarem, gdy jesteś rozwiedziony. Dzieciaki wracają z drugiego domu z nieotwartym Toblerone na cały dzień, co jest zabawne i pyszne po, powiedzmy, ośmiu latach, ale wzruszające do łez, gdy podział jest bardzo świeży. Tak więc wieki temu wziąłem sprawy w swoje ręce, ponieważ istniało bardzo realne ryzyko, że zniechęcę wszystkich do Toblerone. Kupiłam kilka małych zestawów adwentowych DIY od Sainsbury’s, myśląc, że uda mi się wypełnić tylko te dni, kiedy się ze mną obudzą i nie będą mieli smutnych zaległości.
W przypadku mojej najmłodszej córki to nie zadziałało, która stwierdziła, że główną zaletą rozwiedzionych rodziców jest to, że masz wszystko we dwoje. Zabrałam się więc za zapełnianie wszystkich szuflad, choć niekoniecznie słodyczami. Zbiegło się to z rokiem, w którym nie byłem aż tak zajęty pracą i tak dalej, i dałem z siebie wszystko. Jeśli potrafisz nazwać miniaturową rzecz, poszła do szuflady; maleńkie miarki, maleńkie zestawy do pisania notatek, ceramiczne kotki, balsam do ust. Nadmiar słodyczy. To nie zadziałało w przypadku mojego najstarszego, który stwierdził, że presja wynikająca z czystego uznania, jakiego oczekuję każdego ranka, zniechęca go do zjedzenia śniadania. Zapytałem: „Czy to jednak ja? A może masz dość trufli pistacjowych Lindt?” A on na to: „Nie, to na pewno ty”.
Ostatnie lata to chaos. Właściwie bardzo trudno jest znaleźć 24 rzeczy, które są wystarczająco małe. Rzeczy, które cieszą 10-latka – znaczki w kształcie wiewiórek, gumki w kształcie rakiet – w ogóle nie interesują nastolatków w późnym wieku, ale nic, co lubią (Smirnoff, K-pop) nie byłoby w stanie tego zrobić. zmieścić się w szufladzie. Tak naprawdę jedyną osobą, która nadal jest zaangażowana w rytuał, jestem ja, ale rezygnacja z tego oznaczałaby przyznanie się do nieubłaganego upływu czasu, na co nie jestem przygotowana.
Jednak nie jestem na tyle zaangażowany, żeby zrobić to właściwie, i dopiero dziś rano uświadomiłem sobie, że był nawet grudzień. Nie jest to tak rujnujące jak wtedy, gdy puściłem galopującą inflację wróżki-zębuszki, bo o północy zdałem sobie sprawę, że nie mam nic mniejszego niż dziesiątka. Ale to jest na tym boisku.