Toto grupa facetów sprzątających ulice dużymi wężami i tak dalej. Te ulice znajdowały się w Zagrzebiu późnym wieczorem lat 80., jeszcze w ostatniej dekadzie Jugosławii. Byłem nastolatkiem, którego znajomy mojej mamy odwoził do domu z obiadu, facet po trzydziestce, co wtedy wydawało mi się starością i mądrością. Nazywał się Radovan. Kiedy czołgaliśmy się obok posiadaczy węży, powiedział coś, co wydało mi się niezwykłe i raczej słodkie, a nad znaczeniem którego od tamtej pory się rozmyślałem. Kiwając głową z aprobatą na widok sprzątaczy ulic, wypowiedzieli słowa, które z grubsza można przetłumaczyć jako: „Nasi chłopcy wykonują tutaj dobrą robotę”.
Tam, gdzie mieszkałem w Wielkiej Brytanii, ani wtedy, ani teraz nie mogłem sobie wyobrazić, że ktoś mógłby powiedzieć coś takiego, chyba że był odpowiedzialny za sprzątanie ulic w urzędzie miasta lub był szefem firmy zajmującej się sprzątaniem ulic. Radovan nie był żadną z tych rzeczy, a mimo to najwyraźniej czuł, że ci mężczyźni – a nie mogę sobie wyobrazić, że nie wszyscy byli mężczyznami – byli jego chłopcami. Oczywiście nie w tym sensie, że miał nad nimi jakąkolwiek władzę. Raczej, że wszyscy byli częścią tego samego zespołu, jako współpracownicy lub po prostu współobywatele. Wszyscy pracujący dla dobra wspólnego lub przynajmniej zainteresowani nim.
Próbuję to przekazać, gdy widzę przy pracy śmieciarzy, sprzątaczy ulic i ogrodników w parkach, nawet jeśli pracują dla wykonawców będących własnością jakiejś spółki private equity zarejestrowanej w Luksemburgu. Czasami nawet mamroczę pod nosem słowa Radovana po chorwacku, żeby zobaczyć, jakie to uczucie. Poczucie, że wszyscy jesteśmy częścią tego samego przedsięwzięcia, jest z pewnością czymś, za czym warto tęsknić. Poczuliśmy tego rozgrzewający smak podczas Covid, czy to w czwartkowy wieczór, aplauz dla NHS, przesyłanie całusów kierowcom ciężarówek w supermarketach, czy też osłabnięci na kolanach z wdzięczności, upadając do stóp dostawców Amazon, ocierając łzy radości i ulga.
Ale tak szybko, jak nabyliśmy te uczucia społeczne, wydaje się, że one zanikły. Co nie byłoby takie złe, gdybyśmy nie byli w stanie żywić tych pasji w negatywie. Kiedy „nasi chłopcy” nie zbierają śmieci ani nie zamiatają ulic, stajemy się naprawdę bardzo nastawieni na społeczność i aż nazbyt chętnie wyrażamy nasze niezadowolenie w najbardziej szczerym i bezpośrednim języku. Jeśli przeklinamy rady za stan naszych dziurawych dróg, dlaczego nie wyrażamy równie głośno pochwał i wdzięczności, gdy je naprawiają? Nikt nie żartuje z wyrównywaczem dziur, kiedy mijają ich, którzy pracują. Raczej zrzędliwe spojrzenie na poważną niedogodność związaną z tymczasowymi światłami.
Kiedy po burzy przestał działać mój internet, dołączyłem do społeczności, mówiąc i myśląc nieposłuszne rzeczy na temat Openreach, spodziewając się, że naprawianie skrzynek zajmie wieczność lub cokolwiek innego, co powinno robić, ale tego nie zrobiło. Ale wkrótce zostało to naprawione. Potem w sylwestra rozpętała się kolejna burza i internet znowu spadł. Wstając wcześnie i nie mogąc się doczekać rozpoczęcia roku 2025 długim dniem pełnym energii i aktywnego spędzania czasu z Openreach, wyszedłem z psem na spacer i zastałem faceta z Openreach z głową już w pudełku. O 8:20 w Nowy Rok. Dobry wysiłek. Ale czy mu podziękowałem? NIE! Pomyślałem, że to może być protekcjonalne. Obawiałem się też, że pies umieści w pobliżu coś niewypowiedzianego.
OK, można by argumentować, że po prostu wykonywał swoją pracę (mężczyzna, nie pies), ale co z tego? Chwalcie go! Więc robię to tutaj. W tym duchu zaledwie wczoraj wysłałem e-mail do obsługi klienta sieci Go Outdoors, aby zwrócić uwagę na szczególnie dobrą obsługę, z której korzystałem ostatnio w jej oddziałach w Kidderminster i Swansea. Wszystko, co otrzymałem, to zwięzły, automatyczny e-mail z upomnieniem, że nie podałem odpowiedniego numeru zamówienia itp. Rozumiesz? Pochwała po prostu się nie liczy. Więc jeszcze raz oferuję to tutaj.