MEKSYK – Jeśli chodzi o Maine i Meksyk, na kontynencie północnoamerykańskim trudno jest zbytnio oddalić się kulturowo. Tak więc, kiedy 2025 będzie numerem 1 w klasyfikacji generalnej Coopera Flagga odbył w tym tygodniu wycieczkę do Mexico City i był całkiem nieznany mieszkańcowi Newport w stanie Maine. I szczerze mówiąc, z pewnością przyjął to doświadczenie, mówiąc Rookie Wire, że „nie mógł się doczekać przebywania w tym nowym środowisku, nowym miejscu i nowej kulturze”.
„Nie grałem zbyt często poza Stanami Zjednoczonymi, ale myślę, że to po prostu inna kultura i inne środowisko” – dodał. „Oczywiście jest to grupa różnych fanów, których wcześniej nie widziałeś. Nie widzieli, jak grasz, więc to nowa szansa”.
Podobnie jak wielu graczy NBA, którzy wybierają się na mecz NBA w Meksyku, tacos są w menu, jeśli chcesz spróbować lokalnych wrażeń smakowych. A zapoznanie się z nowością miasta, w którym mieszkają Capitańczycy z NBA, również znalazło się na liście atrakcji niezwiązanych z koszykówką Flagga, które warto zobaczyć. „Jestem naprawdę podekscytowany. Słyszałem, że to będzie niesamowita publiczność i naprawdę mnóstwo energii” – powiedział absolwent Duke’a przed występem, który odbył się 3 listopada.
Ale Flagg ma również świadomość faktu, że jeśli chodzi o perspektywy NBA, przybył z utartego szlaku, będąc pierwszym zawodnikiem pobranym ze stanu Maine. W tym celu miał także wiadomość dla wschodzących zawodników w Meksyku – kraju, który w ostatnich latach dopiero zaczyna zyskiwać na sławie, gdy młodzi potencjalni gracze, np. kandydaci, dostają się do ligi, podążając śladami meksykańskich pionierów, takich jak Horacio Llamas, Gustavo Ayon i Eduardo Najera.
„To było dla mnie naprawdę fajne, że mogłem wysłać tę wiadomość. Nie ma znaczenia, skąd pochodzisz… nigdy nie było zawodnika ze stanu Maine, który dorósł i wszedł do ligi. Myślę więc, że samo wysłanie tej wiadomości nie ma znaczenia, skąd pochodzisz, liczy się tylko to, czy zamierzasz ciężko pracować, poświęcić się właściwym rzeczom i poświęcić wiele rzeczy. Ale jeśli dokonasz tych poświęceń i będziesz pracować naprawdę ciężko, to tak naprawdę nie ma znaczenia, skąd pochodzisz.”
„Możesz też po prostu stworzyć sobie możliwości” – powiedział Flagg. A patrząc na osobę z najodleglejszego zakątka północnego sąsiada Meksyku, przemawiającą na podium meczu rozgrywanego w stolicy kraju, wydaje się, że właśnie to zrobił.
„Jak dotąd Meksyk był niesamowity, choćby po to, żeby zobaczyć krajobrazy i znaleźć się w innym miejscu” – powiedział Flagg. „To naprawdę super, że dzięki grze w koszykówkę mogę podróżować po całym świecie. Jest całkiem fajnie”.
Być może wkrótce niektóre wschodzące gwiazdy meksykańskiej NBA będą mówić to samo.


















