Ponad 400 pracowników redakcji w Poczta Waszyngtona błagał właściciela gazety, Jeffa Bezosaw tym tygodniu, aby coś zrobić w sprawie szybkiego – i bardzo publicznego – upadku ich ukochanej gazety.

„Jesteśmy głęboko zaniepokojeni niedawnymi decyzjami kierownictwa, które skłoniły czytelników do zakwestionowania uczciwości tej instytucji, zerwanej z tradycją przejrzystości, i skłoniły niektórych z naszych najwybitniejszych kolegów do odejścia, a dalsze odejścia są nieuchronne” – dodał. niezwykły list do Bezosa został częściowo odczytany, jak po raz pierwszy doniósł David Folkenflik z NPR. Podpisało się pod nim kilka z najbardziej szanowanych nazwisk „Post”, w tym reporterka śledcza Carol Leonnig i nieoficjalny dziekan pisarzy zajmujących się polityką DC, Dan Balz.

Czuję ich ból i przyłączam się do ich sprawy. Byłem dumny, że mogę pracować w tzw Poczta Waszyngtona przez sześć lat, do 2022 r., jako felietonista gazety. Moje związki z gazetą sięgają znacznie dalej; to właśnie doniesienia „Watergate” w „The Post” wzbudziły moje zainteresowanie dziennikarstwem jako nastolatka i (wraz z całym pokoleniem innych młodych ludzi) wciągnęły mnie w karierę na całe życie. Znam i podziwiam wielu reporterów, redaktorów, fotografów, kamerzystów, projektantów i inne osoby pracujące w gazecie i wątpię, czy kiedykolwiek zrezygnuję z subskrypcji.

Bezos musi to zrobić coś, biorąc pod uwagę utratę około 300 000 abonentów, co było następstwem podjętej w ostatniej chwili decyzji o zaprzestaniu planowanego poparcia dla Kamali Harris, a także exodusu tak wielu utalentowanych dziennikarzy. Najnowszym z nich jest Peter Wallsten, szef działu dochodzeniowego, który był zaangażowany w kilka projektów nagrodzonych Pulitzerem: udaje się do „New York Timesa”, gdzie dołączy do swojego byłego kolegi, wysokiej rangi redaktora Matei Golda, który był niedawno przeszedł na stanowisko głównego redaktora. Josh Dawsey, płodny reporter, którego tematy polityczne często dominowały na pierwszej stronie, przenosi się do „Wall Street Journal”. Tymczasem magazyn „Atlantic” zajada się zniechęconymi „Postiesami” niczym kinoman za dużym wiadrem popcornu.

Aby zachować rentowność, Poczta musi zachować, a nie stracić swój talent. Musi także jasno zadośćuczynić swoim czytelnikom, którzy stracili wiarę w tę ważną amerykańską instytucję.

Kiedy pracowałem w „Post”, redaktorem był znany redaktor Marty Baron. Gazeta codziennie rywalizowała o informacje i prestiż dochodzeniowy ze swoim największym rywalem, żartobliwie nazywanym Brand X, „New York Timesem”. Obie gazety zajmowały się niezbędnym dziennikarstwem odpowiedzialnym za Trumpa.

Czy można to kontynuować teraz w Post? Kwestionowanie tego nie jest nierozsądne.

Bezosa może to nie obchodzić. Miliarder, który kupił gazetę za 250 mln dolarów w 2013 roku, od miesięcy błaga Donalda Trumpa. Bezos, będący jedną z najbogatszych osób na świecie, wydaje się bardziej zainteresowany towarzystwem takich osób jak inny miliarder Elon Musk.

Ale powiedzmy, że mu zależy z powodów, które mogą obejmować całe spektrum – od zachowania własnego miejsca w historii, przez obronę praw prasowych, po poprawę zalanych czerwienią wyników „Post”.

Co mógł natychmiast zrobić, aby zatamować krwawienie?

Po pierwsze, powinien pojawić się – wkrótce – aby odbyć spotkanie w ratuszu z redakcją, odpowiedzieć na pytania i wziąć udział w dyskusji. Zrób to na płycie.

Podejrzewam, że poczta byłaby surowa, ale pełna szacunku. Sama jego obecność, sygnalizująca, że ​​usłyszał skargi i zależy mu na odpowiedzi, bardzo by pomogła wewnętrznie.

Po drugie, powinien jasno i publicznie oświadczyć, że rozumie wagę wolności redakcyjnej i zobowiązać się, że nie będzie w nią ingerować. Powinien także przekazać, że rozumie wagę historii i misji Poczty i że będzie ją wspierał.

Po trzecie, powinien rzucić starannie wybranego wydawcę, Willa Lewisa, od którego pochodzi wiele z tych problemów. Lewis, brytyjski dziennikarz wywodzący się ze świata Ruperta Murdocha, daleki jest od wzorca dziennikarskiej doskonałości i zdrowego rozsądku. Jego nominacja została odrzucona przez redakcję „Post” (i ostatecznie przez jego czytelników); delikatnie mówiąc, przeszczep się nie przyjął. Uświadomienie sobie tego i natychmiastowe rozpoczęcie poszukiwań bardziej odpowiedniego zamiennika byłoby ogromnym – i niezbędnym – krokiem we właściwym kierunku.

Wszystko to powinno być przejrzyste dla opinii publicznej, zgodnie ze sposobem, w jaki Poczta zachowuje się od wielu lat. To podstawowa wartość.

Bezos niedawno oświadczył publicznie, że raz uratował „Post” (czyli wtedy, gdy kupił gazetę znajdującą się w trudnej sytuacji finansowej) i zamierza zrobić to ponownie. Nie sądzę, żeby miał na myśli ratowanie dziennikarskiej reputacji od ran, które sam pomógł zadać, ale raczej przywrócenie firmie rentowności dzięki postępowi technologicznemu.

Niemniej jednak jest to szczytny cel. Mam nadzieję, że dla dobra amerykańskiego dziennikarstwa, czytelników „Post” i jego pracowników, a także samej demokracji, znajdzie na to sposób.

Source link