Polityki w Rumunia może być krwawą sprawą, zwłaszcza po prawej stronie. Ekscesy Żelaznej Gwardii, powstańczej, brutalnie antysemickiej, ultranacjonalistycznej bojówki polityczno-religijnej z lat 30. XX wieku, wyróżniały się nawet w czasie, gdy partie faszystowskie siały spustoszenie w Niemczech, Włoszech i Hiszpanii. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się dziś w Europie, wydarzenia tamtego okresu są pouczające.
Założyciel Żelaznej Gwardii Corneliu Codreanu, bezwzględny zabójca, który sam został zamordowany w 1938 r., i jego sojusznik, który stał się wrogiem, prohitlerowski generał Ion Antonescu, stracony za zbrodnie wojenne w 1946 r., ponownie powracają do wiadomości. Dzieje się tak dlatego, że Călin Georgescu wychwalał obu mężczyzn jako bohaterów narodowych, zwycięzca szoku wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii, która odbyła się w ubiegły weekend.
To nie jest zwykły powrót do przeszłości, Georgescu to w dużej mierze człowiek naszych czasów – radykalny, skrajnie prawicowy, prorosyjski populista-nacjonalista, który chce ponownie uczynić Rumunię wielką. Jego antyglobalistyczna, antynatowska i eurosceptyczna platforma zatytułowana „Żywność, woda, energia” kładzie nacisk na samowystarczalność i ma na celu powrót kraju do wiejskich korzeni. Nie należy do konwencjonalnej partii politycznej. Zamiast tego korzysta z TikToka, aby dotrzeć do milionów obserwujących.
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju, słusznie określany mianem „eksperta ds. odpadów toksycznych”, Georgescu twierdzi, że przemawia „w imieniu tych, którzy czują, że się nie liczą, a w rzeczywistości liczą najbardziej”, jak to ujął. Inflacja, zadłużenie, korupcja i bezpieczeństwo są wielkie problemy w związku z zbliżającymi się w najbliższy weekend wyborami parlamentarnymi, po których odbędzie się 8 grudnia druga tura wyborów prezydenckich.
Przewaga Georgescu nad zwycięstwem w pierwszej turze była niewielka: 22,9% w porównaniu z 19,17% w przypadku centrowej kandydatki Eleny Lasconi – a rumuński Trybunał Konstytucyjny stwierdził zarządził ponowne przeliczeniepodając w wątpliwość wynik i termin drugiej tury. Oczekuje się, że jeśli i kiedy to nastąpi, Partia Liberalna i wyborcy lewicy zmienią poparcie dla Lasconiego w ramach wspólnej próby zablokowania Georgescu.
To bezprecedensowe zamieszanie dramatyzuje inny ogólnoeuropejski niepokój: rosyjską wojnę hybrydową, a w szczególności ingerencję w wybory i kampanie dezinformacyjne za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wyczyn Georgescu polegający na przybyciu znikąd i zwycięstwie zaalarmował o „preferencyjnym traktowaniu” i operacjach wywierania wpływów ukrytych pod radarem. Jakiś wszczęto śledztwo wśród wezwań TikTok zostać zawieszony.
Jednak nawet jeśli ostatecznie udaremni się Georgescu, oczywisty atut jego skrajnej prawicy, program suwerenny mogłoby przesunąć kolejny parlament na prawo i głęboko wpłynąć na przyszły kierunek Rumunii.
NATO ma szczególne powody do zmartwień. Na początku tego roku sojusz ogłosił ekspansję o wartości 2,7 miliarda dolarów w swojej bazie Mihail Kogalniceanu w Konstancy na wybrzeżu Morza Czarnego. Po ukończeniu będzie to największa baza wojskowa NATO w Europie. Jej obecność podkreśla kluczową rolę Rumunii w utrzymaniu szlaków dostaw na Ukrainę, ułatwianiu Kijowa eksportu zboża i utrzymywaniu linii frontu w pogłębiającej się konfrontacji Zachodu z Rosją Władimira Putina.
Jeśli jednak postawi na swoim, Georgescu obciąłby pomoc na Ukrainę i ograniczyć współpracę Rumunii z NATO, co jego zdaniem czyni ten kraj celem. Krytycznie odnosi się do rozmieszczenia amerykańskich baterii przeciwrakietowych w Deveselu w południowej Rumunii, co uważa za niepotrzebną prowokację wobec Moskwy.
Wszystko to wywołuje dreszcze w Europie, która już czuje się oblężona – wewnętrznie ze strony ekstremistycznych partii politycznych i zewnętrznie ze strony wywrotowej organizacji Rosja i jej antydemokratyczni sojusznicy. Narasta niestabilność na południowo-wschodnim froncie UE, pogłębiana niezadowoleniem gospodarczym. Strach przed tym, co Rosja może zrobić dalej po Ukrainie, napędza poparcie dla kremlowskich łagodzących i rozjemców.
Listopadowe wybory w Mołdawii, sąsiadce Rumunii, dostarczyły dodatkowego, mrożącego krew w żyłach wglądu w te wspólne wyzwania. Maia Sandu, prozachodnia prezydent kraju, ledwo wygrał reelekcję w obliczu tajnej, inspirowanej i finansowanej przez Rosję kampanii mającej na celu jej obalenie. Sandu pokonany Wersja Mołdawii Georgescu, przyjaznego Kremlowi outsidera Alexandra Stoianoglo. Celem Moskwy było także zorganizowanie w październiku referendum w sprawie integracji z UE.
)
Po drugiej stronie Morza Czarnego wyborcy Gruzji pogrążają się w politycznym koszmarze po tym, jak partia rządząca Gruzińskie Marzenie skradła październikowe wybory parlamentarne. UE odrzuciła wynik, podkreślając „istotne nieprawidłowości”, przekupstwo, podszywanie się pod inne osoby i przemoc. Dodając zniewagę do doliczonego czasu gry, były piłkarz Manchesteru City, Micheil Kawelaszwiliwygląda na to, że zostanie wybrany na prezydenta.
Autorytarny dryf Gruzińskiego Marzenia obwinia się za zerwanie rozmów akcesyjnych z UE. Partia jest postrzegana jako podmiot wywierający coraz większy wpływ na Rosję, która według doniesień po raz kolejny działała za kulisami wyborów. Namiętny sprzeciw protesty ulicznekontynuowane w zeszłym tygodniu, ani bojkot parlamentu nie zmieniły wyniku.
Bruksela wyraziła konsternację. Prezydent USA Joe Biden powiedział, że „głęboko zaniepokojony przez demokratyczny odstępstwo kraju” – ale niewiele zrobiono, aby pomóc. Ten też strzelił do Moskwy.
Historia nie różni się tak bardzo od innych krajów Europy Południowo-Wschodniej i Środkowej. W Serbii, Bośni, Węgrzech i Słowacji prawicowi przywódcy polityczni oddają hołd Putinowi i kwestionują wartości UE, które rzekomo wyznają. Nawet we Francji i Niemczech, w sercu projektu europejskiego, zapanowała prawicowa zgnilizna podżegana przez Rosję. Tam, gdzie kiedyś rządziła Angela Merkel, Marine Le Pen i Alicja Weidel teraz rozpórka.
Partie nacjonalistyczno-populistyczne karmiące się gniewem na temat kosztów utrzymania, migracji i napięć kulturowych, wspierane i finansowane przez wrogiej Rosji prowadzenie wojny hybrydowej i poznawczej – są to działania bliźniacze przeszkadzający wrogowiedzieląc i osłabiając europejskie demokracje. Żaden nie jest odporny. Nikt jeszcze nie wymyślił, jak odwrócić bieg wydarzeń.
A teraz działa trzecia negatywna siła. Wybory w Rumunii są pierwszymi wyborami krajowymi odbywającymi się w zachodniej demokracji od czasu triumfu Donalda Trumpa w Ameryce. Czy istnieje efekt Trumpa? Jego cyniczny populizm, ekonomia na pierwszym miejscu, prorosyjska postawa i pogarda dla demokratycznych norm i wartości stanowią przykład – i fałszywie potwierdzają – wszystko, co dzieje się źle w całej Europie. Europa Dzisiaj. Wspominając lata trzydzieste XX wieku, niektórzy twierdzą, że faszyzm w stylu Żelaznej Gwardii Codreanu powraca. Może, może nie. Jakkolwiek to nazwiesz, jest przerażające.
Simon Tisdall jest komentatorem ds. spraw zagranicznych „Observer”.
-
Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać list zawierający do 250 słów, który ma zostać rozpatrzony do publikacji, wyślij go e-mailem na adres obserwator.listy@observer.co.uk