Nie będę Was zanudzać podziękowaniami czy zwykłymi „słowa to za mało, żeby wyrazić moją wdzięczność”, bo te wersety są tak nadużywane, że nadają się do wyginięcia.
Pozwólcie, że zamiast tego opowiem wam historię.
Mój syn urodził się osiem lat temu pod ciemną chmurą i obiecałam sobie, że pewnego dnia się rozproszę. Ciągle to odkładałam i odkładałam, aż w końcu o tym zapomniałam i teraz on mógł umierać.
Zanim Twoja wyobraźnia oszaleje, powinienem wyjaśnić, że „ciemna chmura” polega właśnie na tym, że dostał mnie za matkę. I nikt inny. Że jego świat był zawsze mniejszy, niż powinien, mimo że jego korzenie były bogate i niesamowite.
W pewnym sensie narodził się z wojny. Koda do reportażu na Ukrainie, podczas którego życie ludzkie zdawało się tracić wszelką wartość, bo małe dzieci, spacerując ulicami Donbasu, zamieniane były na mięso przez rosyjskie bomby, a ci, którzy nie byli przyzwyczajeni do jazdy na rowerach wzdłuż dróg usianych minami
To tutaj pojawił się Aedrik Marlow Quinn, który ważył dokładnie 5 funtów w kijowskim szpitalu położniczym. Nie miał pojęcia o rozlewie krwi i brutalności pożerającej drugą część kraju. Albo że jego matka obmyślała coraz bardziej szalone sposoby na samobójstwo, kiedy się pojawił i zmienił wszystko. Nagle pojawiło się życie, a śmierć była brzydka, desperacka i zbyt usilna.
Nie prosił o nic, ale zasługiwał na wszystko, chichocząc, przechodząc przez kamienie milowe i obmywając świat nieskończonymi nowymi odcieniami kolorów. Żądanie walk na łaskotanie i bitew z Nerfami oraz przypominanie mi poprzez żarty i zadziory oraz „Zagrajmy teraz”, że naprawdę liczy się tylko śmiech.
Nigdy byś nie zgadł, że szanse zawsze były przeciwko niemu. Nigdy nie narzekał, kiedy jego drzewo genealogiczne okazało się mniejsze niż wszystkich innych w szkole, kiedy musiał wyjaśniać klasie, że jego najbliższa rodzina składa się tylko z mamy, psa i kota. Wciąż pamiętam mój szok i konsternację, gdy dowiedziałem się, że uznano go za „młodzież z grupy ryzyka” tylko dlatego, że pochodził z domu niepełnego. Nigdy nie miał możliwości posiadania dwóch par rąk, które by go pocieszyły, dwóch bijących serc, które wyznaczałyby rytm jego snu.
Po prostu mamą, która nigdy nie mogła przestać patrzeć na kontury jego twarzy i obserwować wzloty i upadki jego oddechu.
Osiem lat później jego świat powinien się powiększać, ale jest wielkości groszku i może zniknąć. Jiu-jitsu, breakdance i blastery żelowe nagle stały się zajęciami, które spodobały się innemu małemu chłopcu, temu, którym był, tym, którym był zaledwie sześć miesięcy temu. Zanim dowiedzieliśmy się, że błąd genetyczny zakłócił jego datę ważności, skazując jego życie na okrutną chorobę zwaną adrenoleukodystrofią. Bez przeszczepu szpiku kostnego będzie umierał, gdy choroba niszczy jego mózg i prawdopodobnie nigdy nie dożyje swoich 10. urodzin.
Ale tu wkraczasz ty, kimkolwiek jesteś. Najwyraźniej zgodziłeś się na akt poświęcenia dla małego chłopca, którego nigdy nie widziałeś i nigdy nie poznasz. Bezimiennie, być może nawet trochę od niechcenia, możesz uratować zarówno jego, jak i moje życie, oddając swój szpik kostny.
Uczyniłeś jego świat większym i jaśniejszym.
„Ktoś gdzieś pozwoli lekarzom wbić sobie w kości masywną igłę, aby ci pomóc” – powiedziałam mu, gdy nadeszła wiadomość, że znaleźliśmy dawcę.
„Dlaczego?”
„Muszą uważać, że jesteś całkiem fajny, dlatego. Dlaczego nie?”
„Kto to jest?”
„Nie mam pojęcia. To jest trzymane w tajemnicy. To może być każdy.
Bycie samotnym rodzicem oznacza ciągłe szukanie najmniejszych oznak czegokolwiek, co mogłoby skrzywdzić Twoje dziecko. Sporządzanie najgorszych scenariuszy i planów awaryjnych oraz ustawianie pułapek maskujących to, że jesteś jednoosobową armią.
Spędziłem lata przygotowując się na różne rodzaje złego traktowania. Szkolni znęcający się, wbijający nóż w plecy przyjaciół. Martwię się, jak poradziłby sobie z okrucieństwem, czy pozwoliłby mu zapaść w pamięć, aż pozostawi plamę, albo znalazłby sposób, aby go zrzucić. Nie tak dawno temu wyobrażałem sobie, jak zareaguje na kpiny ze strony rówieśników, co było bardzo prawdopodobne w jego przyszłości, jeśli przeżyje przeszczep, ale pozostaną z nim związane komplikacje.
Wyobrażałem sobie, jak jego twarz wykrzywiała się, kąciki ust zaciągały się do wewnątrz i w dół, mgła gromadziła się w jego oczach przed nagłym przebłyskiem determinacji, a potem stwardnieniem duszy.
Nigdy nie wyobrażałem sobie czegoś odwrotnego. Jego twarz jaśnieje, oczy tańczą w rytm ust, gdy dowiaduje się, że jakiś obcy gdzieś chce świata z nim.