Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych odrzucił złożoną w ostatniej chwili propozycję Trumpa dotyczącą wstrzymania piątkowego wyroku w jego sprawie karnej opartej na cichych pieniądzach.
Prezydent elekt nalegał, aby sąd najwyższy rozważył, czy przysługuje mu automatyczne zawieszenie wyroku, ale sędziowie odrzucili ten wniosek większością 5 do 4.
Trump został uznany za winnego fałszowania dokumentów w celu ukrycia zwrotu 130 000 dolarów potajemnej wypłaty na rzecz gwiazdy filmów dla dorosłych Stormy Daniels jako kosztów prawnych w 2016 roku.
Nadzorujący sprawę sędzia Juan Merchan wskazał w niedawnym orzeczeniu, że nie rozważy kary więzienia dla Trumpa.
Dwóch konserwatywnych sędziów Sądu Najwyższego – John Roberts i Amy Coney Barrett – dołączyło do trzech liberałów stanowiących większość.
Trzy sądy niższej instancji w Nowym Jorku odrzuciły podjętą przez Trumpa próbę opóźnienia, zanim w czwartkowy wieczór Sąd Najwyższy podjął ostateczną decyzję zezwalającą na ogłoszenie wyroku zgodnie z planem.
Sędziowie odrzucili petycję Trumpa, ponieważ wierzyli, że jego obawy można uwzględnić w trakcie apelacji.
Napisali również, że ciężar związany z uczestniczeniem w wyroku był „nieistotny”.
Prawnicy Trumpa zwrócili się także do Sądu Najwyższego o rozważenie, czy prezydenci-elektowie mają immunitet przed postępowaniem karnym.
Prokuratorzy z Manhattanu nawoływali Sąd Najwyższy do odrzucenia petycji Trumpa, argumentując, że utrzymanie wyroku leży w „ważnym interesie publicznym” oraz że „nie ma podstaw do takiej interwencji”.
Po wyroku ławy przysięgłych wydanym w maju 2024 r. Trump miał początkowo zostać skazany w lipcu, ale jego prawnicy trzykrotnie skutecznie przekonali sędziego Merchana do opóźnienia wydania wyroku.
W zeszłym tygodniu sędzia Merchan oświadczył, że wyrok zostanie wydany 10 stycznia, na kilka dni przed ponownym zaprzysiężeniem Trumpa na prezydenta.
W ciągu ostatnich dni doszło do lawiny apelacji i wniosków sądowych składanych przez prawników Trumpa, próbujących zażegnać wyrok.
Jednak sądy apelacyjne Nowego Jorku szybko odrzuciły te oferty.
Wreszcie w środę prawnicy Trumpa zwrócili się do Sądu Najwyższego o interwencję.
Sąd powinien zawiesić postępowanie, „aby zapobiec poważnej niesprawiedliwości i szkodzie instytucji prezydenta i działalności rządu federalnego” – napisali.
W zeszłym roku konserwatywna większość składu Izby Reprezentantów większością 6 do 3 zapewniła Trumpowi ogromne zwycięstwo, orzekając, że prezydenci USA mają immunitet przed ściganiem karnym za „czynności urzędowe” podjęte podczas sprawowania urzędu.
Decyzja ta udaremniła federalne oskarżenie przeciwko Trumpowi pod zarzutem, że bezprawnie ingerował w wynik wyborów w 2020 r., do czego zaprzeczył i nie przyznał się do winy.
Jednak od czasu jego reelekcji prawnicy Trumpa próbowali przekonać szereg sędziów, że prezydencka ochrona immunitetu powinna mieć również zastosowanie do prezydenta-elekta w tej sprawie karnej na Manhattanie.
Prokuratorzy z Manhattanu w swoim własnym piśmie przed Sądem Najwyższym argumentowali, że „roszczenie Trumpa o nadzwyczajny immunitet nie jest poparte żadną decyzją żadnego sądu”.
„To aksjomatyczne stwierdzenie, że w danym momencie jest tylko jeden Prezydent” – napisali prokuratorzy.
Niezależnie od tego grupa byłych urzędników publicznych i prawników złożyła opinię amicus – w rzeczywistości list poparcia – do Sądu Najwyższego, prosząc sędziów o odrzucenie „próby uniknięcia odpowiedzialności” Trumpa.