Los Angeles nie jest obce katastrofom, ponieważ przetrwało powodzie, trzęsienia ziemi i zamieszki.
Ale wtorek przyniósł jeden z najbardziej niszczycielskich dni w historii miasta.
Pożar Pacific Palisades wybuchł około 10:30 czasu lokalnego.
Podsycany przez gwałtowny wiatr ogień szybko się rozprzestrzenił i wkrótce objął ponad 3000 akrów tej ekskluzywnej społeczności.
Wkrótce horyzont pokrył się gęstym czarnym dymem. Cienka patyna popiołu zakryła samochody w mojej okolicy oddalonej o około 32 km.
Ten ogień wciąż wymyka się spod kontroli. Wkrótce dołączyły do tego trzy inne pożary – żaden z nich nie został zatrzymany.
Szef LAPD Jim McDonnell określił to jako „tragiczny okres w naszej historii” i powiedział, że wiatr we wtorek wieczorem był „czymś, czego nigdy wcześniej nie widziałem”.
Wstrząsający materiał telewizyjny pokazał płomienie pochłaniające niektóre z wielomilionowych rezydencji nad oceanem w Pacific Palisades.
Jeden z mieszkańców, który uciekł, porównał sytuację do sceny z filmu katastroficznego.
Słowo „apokaliptyczny” – tak często nadużywane – moim zdaniem ma tu pełne zastosowanie.
Wszędzie wokół nas wybuchają pożary, które wymykają się spod kontroli, dym pokrywa niebo we wszystkich kierunkach, a służby ratunkowe są przeciążone do granic możliwości – kończy się woda i z trudem odpowiadają na tysiące wezwań pod numer 911.
Być może najbardziej żałosnym obrazem była ewakuacja starszych mieszkańców z domu rekonwalescencji w mieście Altadena, gdzie pożar w Eaton obejmuje obecnie ponad 2000 akrów.
Słabi i zdezorientowani zostali przewiezieni na wózkach inwalidzkich w bezpieczne miejsce wśród lawiny żaru w głębi nocy.
Sezonowe pożary nie są tu niczym nowym. Ale nigdy w ciągu 25 lat, kiedy mieszkam w Los Angeles, nie byłem świadkiem tak powszechnej i tak nieprzewidywalnej sytuacji.
Zginęły dwie osoby, co najmniej 1000 budynków zostało zniszczonych – a także wiele źródeł utrzymania – a prognozy wskazują, że najgorsze dopiero nadejdzie.
Czteromilionowe miasto jest teraz zdane na łaskę pogody.
Jest to – jak to ujął jeden z szefów straży pożarnej – „powszechna katastrofa” i tragiczny dzień w historii drugiego co do wielkości miasta Ameryki.