„Czy robisz to, że zawsze zaprzeczasz każdemu mojemu słowu?” on, oskarżając, podniósł wzrok znad mapy w telefonie.
„Nie, nie jestem”. Ona rozdrażniona zatrzymała się i stanęła przy swojej walizce.
Roześmiałem się. To nie była nasza kłótnia – to był podsłuchany dramat, kiedy dźwigaliśmy bagaże po bruku w stronę naszego mieszkania w Porto – ale biorąc pod uwagę kolejny bardziej męczący dzień i kolejne trudne do znalezienia miejsce, mogło tak być. Pary i podróże mogą być niestabilną kombinacją.
Nie chodzi tu o to, że chodzi o różne plany – ty chcesz odwiedzić każdy rokokowy kościół, on chce się zatrzymać i sfotografować polityczne graffiti na każdej ścianie – te różnice można zniwelować, chodząc w ciągu dnia różnymi drogami. Chodzi raczej o to, że podróżowanie może odkryć radykalnie różne podejścia do organizowania rzeczywistościktóre podczas podróży cały czas się zmieniają. Podstawowe elementy – schronienie, jedzenie, transport, język – zmieniają się każdego dnia i na poziomie podprogowym mogą stać się niepokojące.
Jego sposób na radzenie sobie z tym polega na zarezerwowaniu całego zakwaterowania i wynajęciu samochodu przed wyjazdem, ale ty czujesz się bardziej swobodnie, wędrując z nadzieją z miejsca na miejsce; on musi przybyć na lotnisko o świcie, a Ty lubisz wpaść do hali odlotów tuż przed zamknięciem bramki; musi śledzić każdą ulicę na swoim telefonie, lubisz włóczyć się i zobaczyć, co się stanie. Na koniec stwierdza, że nie masz pojęcia o rzeczywistości; w końcu mówisz, że jego uścisk jest zbyt mocny i kontrolujący. (W razie potrzeby zamień lub zmień zaimki).
I to jest właśnie wtedy, gdy wszystko idzie dobrze. Więcej pęknięć ujawnia się, gdy wynajęty samochód zostanie zeskrobany, gdy próbujesz wyprzedzić autobus we Włoszech, lub gdy zgubisz się w labiryncie stromych uliczek bez nazw w Lizbonie, lub gdy klucz nie znajduje się pod doniczką na Sycylii i agent wynajmu nie odbiera telefonu. Jeden z was zwięźle twierdzi, że porządkowanie świata nie jest waszym obowiązkiem; drugi krzyczy, dlaczego próbowałeś wyprzedzać na tym wąskim pasie, nie sprawdziłeś mapy, nie wyjaśniłeś kluczowej lokalizacji.
Problem ten pogłębia się w przypadku utraty szeregu kompetencji osoby dorosłej podczas podróży za granicę. Przez większość czasu jesteś w stanie bezsilności: nie umiesz obsługiwać automatu biletowego, nie wiesz, gdzie znaleźć toaletę, nie znasz języka lepiej niż dwulatek.
Brakuje również zwykłych struktur, które utrzymują cię w pozycji pionowej lub przynajmniej utrzymują w zwykłej pozycji względem siebie. Nie macie pracy, obowiązków domowych, spotkań ze znajomymi, a przede wszystkim nie macie wokół ciała kształtu własnego domu, utrzymującego Was w stabilnej relacji ze sobą i ze światem.
Brak znanych wzorców może nas zaniepokoić ogromną przypadkowością wszechświata.
Do tego wszystkiego dochodzi nieuznane zmęczenie spowodowane zmianą stref czasowych, niewygodnymi poduszkami, częstszym chodzeniem niż w ciągu całego roku i ciągnięciem ciężkiego bagażu po stromych brukowanych uliczkach, które na szczycie zamieniają się w trzy stopnie. (Kto to zarezerwował? To nie byłem ja!) Nic dziwnego, że na ulicach każdego turystycznego miasta na świecie można spotkać zakochane pary.
Co z tym zrobić? Przestać podróżować? To możliwe. Planeta nie potrzebuje kolejnego uprzywilejowanego podróżnika, chociaż wiele gospodarek tego potrzebuje. Porzucić związek? Być może, jeśli podróż ujawniła wady podłoża skalnego.
Dla tych z nas, którzy nie chcą rezygnować z żadnego z nich, istnieją sposoby, aby uczynić ulice spokojniejszymi.
Pomagają wspólne codzienne rytuały – ludzie potrzebują wzorców, więc regularna praktyka nada kształt dniu. Może to być wszystko – wspólne czytanie na głos każdego wieczoru, prowadzenie dziennika podróży każdego dnia o tej samej porze, 20 minut jogi, dzielenie się zdjęciami przy lampce wina, układanie puzzli, opisywanie najlepszej rzeczy, jaką dzisiaj widziałeś i czytamy to sobie nawzajem, pijąc co wieczór herbatę.
Dajcie sobie nawzajem przestrzeń – nie róbcie wszystkiego razem. W domu idziecie swoimi drogami do pracy i wielu innych codziennych zajęć, więc nie spodziewajcie się, że każdą minutę spędzicie razem z idealną łatwością. Jeśli ty chcesz iść do muzeum sztuki ludowej, a ona chce iść na plażę, to rozejdźcie się na ten dzień w swoją stronę.
Sięgnij do przypadkowych nieznajomych po świeżą energię. Każdy związek to wymiana energii i czasami potrzebujesz odskoczni poza swoim zamkniętym systemem. Porozmawiaj ze starcem przy sąsiednim stoliku, osobą obsługującą Cię – nawet kilka słów może nawiązać połączenie. Zwierzęta także – głaskanie kotów, psów, koni – mogą zmienić poziom energii.
Znajdź odrobinę natury tak często, jak to możliwe. Gdziekolwiek jesteś, nawet w środku Nowego Jorku, szukaj drzew, trawy, wody i nieba. Połóżcie się razem na trawie. Spójrz na drzewa. Obserwuj fale, chmury. Na nowo porządkuje umysł i serce.
Spędzaj dzień od czasu do czasu na robieniu małych, zwyczajnych rzeczy. Nikt nie jest w stanie zwiedzać zabytków ani doceniać kultury przez cały dzień, każdego dnia. Patrzenie może zacząć wydawać się bezcelowe. Dajcie sobie nawzajem wolne i poleżcie, umyjcie się, napiszcie e-maile, poczytajcie, strzyżcie się w innym języku, popatrzcie przez okno.
Wreszcie pozwólcie sobie być czasami mali i zwyczajni, a nawet bezradni i nieadekwatni. Zbyt często oczekujemy od siebie nawzajem, że będziemy bohaterami opowieści podróżniczej; oczekujemy doskonałości w sposób, który u nas wydawałby się absurdalny. Może też nie potrafisz dopasować klucza do zamka, albo nie potrafisz znaleźć odpowiedniego autobusu do muzeum, albo potrafisz zamówić po włosku. Zaakceptuj ograniczenie.
Kłótnie i kłótnie na ulicy jak najbardziej (nie jesteśmy doskonali i to zapewnia innym dobre warunki), ale potem także przytulaj się i całuj na środku ulicy. Może to zakłócić ruch turystyczny, ale na pewno się odnajdziecie.